Chodzi o udział w programie Generalized System of Preferences (GSP), którego celem jest promowanie rozwoju gospodarczego w krajach rozwijających się. Decyzja wejdzie w życie w ciągu 60 dni.
Według pełnomocnika USA ds. handlu Michaela Fromana szereg ostatnich incydentów w przemyśle włókienniczym i odzieżowym odsłoniło nieprzestrzeganie praw pracowniczych i standardów bezpieczeństwa w Bangladeszu. Decyzja jednak ma jedynie symboliczne znaczenie. Ogólną wartość eksportu z Bangladeszu do USA szacuje się na 5 miliardów dolarów rocznie, ale ulgi w ramach GSP obejmują zaledwie 1 proc. całej wymiany handlowej między dwoma krajami. Co więcej nie obejmą one tekstyliów. Decyzja Waszyngtonu może jednak wywrzeć nacisk na Unię Europejską, która jest największym odbiorcą szytych w Bangladeszu ubrań, aby Bruksela uruchomiła podobne mechanizmy.
Procedury uchylania GSP uruchomiono już rok temu. Jednym z przypadków, na który powołuje się Waszyngton jest katastrofa budowlana wielkiej szwalni pod Dhaką, w której w kwietniu zginęło 1127 ludzi. Tragedia dała impuls do całej serii protestów pracowniczych w Bangladeszu, co z kolei zwróciło uwagę mediów na całym świecie. Pod jej naciskiem aresztowano winnych katastrofy, a rząd wprowadził zaostrzone kontrole bezpieczeństwa w miejscach pracy. Eksperci twierdzą, że wciąż setki zakładów funkcjonują w niebezpiecznych budynkach, co grozi powtórką tragedii.
Rząd w Dhace skrytykował decyzję Waszyngtonu powołując się na działania podejmowane na rzecz poprawy bezpieczeństwa w przemyśle włókienniczym. Według jednak proklamacji prezydenta Baracka Obamy, Bangladesz nie podejmuje wystarczających kroków dla zapewnienia powszechnie uznawanych praw pracowniczych.
Bangladesz jest drugim, po Chinach eksporterem odzieży. W przemyśle tym pracuje w tym kraju cztery miliony ludzi. 80 proc. z nich to kobiety.