Do dzisiaj nie wiadomo, czy chiński biznesmen Chen Guangbiao, który w sylwestra powiedział, że chce kupić „New York Timesa", mówił to serio. Czy też raczej chodziło mu jedynie o kolejny pomysł na wypromowanie swojej firmy na światowych rynkach.
Wcześniej Chen – właściciel Jiangsu Huangpu Renewable Resources Utilization Co. Ltd, zajmującej się utylizacją śmieci oraz wyburzaniem budynków i mostów – w zatrutym smogiem Pekinie rozdawał puszki ze świeżym powietrzem, dawał ogłoszenia do „New York Timesa" o tym, że sporne wyspy nazywane przez Japończyków Senkaku, a przez Chińczyków Diaoyu od zawsze należały do jego kraju, rozdawał pieniądze biednym ludziom na Tajwanie i zapraszał na happeningi Billa Gatesa i Warrena Buffetta, informując media, że obydwaj miliarderzy przyjęli jego zaproszenie, chociaż oni sami nic o tym nie wiedzieli.
Tak samo jak i teraz kierownictwo Times Company nie wiedziało o tym, że ma zjeść kolację z Chenem 6 stycznia. O tym, że pomysł przejęcia „NYT" ani przez chwilę nie był realny, świadczy także wysokość złożonej oferty – miliard dolarów – podczas gdy dzisiaj rynkowa wycena gazety jest dwuipółkrotnie wyższa.
Teraz Chen, którego majątek jest wyceniany na 750 mln dol., bardzo chętnie fotografuje się w seledynowym garniturze w dość kontrowersyjnych pozach. Przyznaje też, że przy przejmowaniu „NYT" nie wszystko idzie teraz jak po maśle, bo prezes Arthur Sulzberger Jr powiedział, że firma nie jest na sprzedaż. Nadal jednak szuka partnera do tego przedsięwzięcia, już na rynku amerykańskim.
Niedawno wydawcę „New York Timesa" chciał kupić amerykański miliarder Donald Trump, ale spotkał się z odmową.