Decyzję, że od 1 kwietnia br. Tesla nie będzie mogła oferować swoich samochodów bezpośrednio klientom w New Jersey podjął lokalny wydział komunikacji, podlegający gubernatorowi stanu. New Jersey zalicza się do zamożniejszych stanów USA, więc zablokowanie przez gubernatora Chrisa Christie możliwości sprzedaży stanowi poważny cios dla firmy.

Nie chodzi tu jednak jedynie o utracone przychody ze sprzedaży. Toczona przez Teslę walka ma dużo szerszy wymiar. Producent aut elektrycznych, dostępnych na razie jedynie dla zamożniejszych klientów (Model S kosztuje od 69 tys. dolarów w górę) usiłuje zrewolucjonizować system sprzedaży samochodów omijając sieć salonów dealerskich. Mimo, że sprzedaż aut Tesli to zaledwie drobny ułamek rynku nowych samochodów w USA przeciwko takim zmianom intensywnie lobbują zarówno wielkie koncerny samochodowe, jak i sami dealerzy. W większości stanów USA nie można nabyć nowego auta bez pośrednictwa tych ostatnich i Tesla usiłuje przełamać ten monopol. Na razie bezskutecznie. Przed New Jersey podobną decyzję podjął także Teksas.

Tesla jednak nie rezygnuje, bo alternatywny system dystrybucji będzie jej potrzebny za kilka lat, kiedy wprowadzi na rynek masowe auto z napędem elektrycznym.

"To problem, który dotyczy nie tylko klientów Tesli, ale także wszystkich mieszkańców New Jersey, ponieważ Tesla nie będzie w stanie tworzyć nowych miejsc pracy i przyczynić się do ożywienia gospodarki stanu" – napisał producent z Kalifornii w wydanym oświadczeniu.