Na prezentacji auta po liftingu na początku marca Hyundai poinformował dziennikarzy, że oszczędności w spalaniu paliwa zwiększyły się o 6 proc. wobec poprzedniej wersji, nowa limuzyna może przejechać na litrze 12,6 km.
Teraz producent wyjaśnił, że była to błędna liczba, wynikająca z testów przeprowadzonych w jego ośrodku badawczym. Próby przeprowadzone przez rządową placówkę wykazały, że auto przebywa 12,1 km, więc oszczędność wzrosła tylko o 2 proc. "Bardzo nam przykro z powodu wywołania zamieszania wśród dziennikarzy" - głosi komunikat Huyndaia.
Zdaniem analityków, skutki tej pomyłki będą zapewne krótkotrwałe, bo nowe dane zostały ogłoszone przed rozpoczęciem sprzedaży tego samochodu. W ciągu 4 dni zgłosiło się w Korei 10 tys. chętnych na to auto, co jest drugą rekordową liczbą w dotychczasowych statystykach.
- To może mieć krótkotrwały wpływ na reputację firmy, ale w dłuższej perspektywie lepiej będzie dla Hyundaia, gdyby podejmował szybkie działania, zanim dojdzie do kontrowersji - stwierdził wyższy stanowiskiem badacz w rządowym Instytucie Ekonomii Przemysłowej i Handlu, Cho Chui.
Hyundai i związana z nim Kia Motors starają się odbudować nadszarpniętą opinię po całej serii akcji przywoławczych i procesów wytaczanych przez konsumentów, którzy twierdzili, że obie firmy zawyżyły oszczędności paliwowe ich samochodów w Korei i USA. Koreańskie sądy oddaliły część pozwów, ale organy centralne badają inne. Obie firmy zakończyły ugodowo postępowania sądowe w Ameryce Płn. płacąc łącznie 395 mln dolarów po przyznaniu się, że zawyżyły normy spalania ponad miliona pojazdów.