Powód zamieszania to zmieniona ustawa o ochronie konsumentów, która powinna w Polsce zacząć obowiązywać w czerwcu. Jest ona efektem przenoszenia do polskiego systemu prawnego unijnej dyrektywy.
Komentując zmiany, najwięcej mówi się o poszerzeniu katalogu uprawnień osób zawierających transakcje na odległość – głównie przez internet. Jednak przy tej okazji postanowiono wprowadzić przepisy, które zaczęły spędzać sen z powiek zarówno producentom, jak i importerom wszelkiego typu sprzętu elektronicznego.
Naprawa możliwa ?tylko raz
Funkcjonującym ciągle jeszcze jako projekt dokumentem w tym tygodniu ma się zająć sejmowa podkomisja. Zgodnie z nowymi regulacjami wadliwy sprzęt może być naprawiony tylko jeden raz. Gdy awaria się powtórzy, nabywca ma prawo domagać się zwrotu pieniędzy nawet w przypadku uszkodzenia zupełnie innego elementu, niż gdy urządzenie „wysiadło" po raz pierwszy.
– Polska wybrała zaostrzenie obecnie obowiązującego prawa, choć dyrektywa nie nakłada na nas takiego obowiązku. Nikt nie neguje potrzeby ochrony konsumentów, ale nie kosztem akurat tej branży – uważa Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED Polska, związku pracodawców AGD. Organizacja alarmuje, że o ponad 60 proc. spadnie zapotrzebowanie na części wymienne. Sprzętu nikt nie będzie naprawiał, zatem problemy będą też miały głównie małe i średnie polskie firmy, zajmujące się obecnie jego serwisowaniem.
Zniknąć może co trzecia z działających teraz placówek tego typu.