Producentom nie sprzyjały niskie ceny węgla energetycznego. Jak podaje resort finansów, początek tego roku przyniósł kolejne spadki cen. Na rynku europejskim sprzedaży nie pomagały wysokie temperatury, znaczne zapasy surowca w portach morskich Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia (tzw. porty ARA) sięgające ponad 5,5 mln ton i jego zwiększona podaż. Skutkowało to najniższymi od ponad trzech lat notowaniami cen węgla. Resort podaje, że w styczniu średniomiesięczny indeks węglowy w portach ARA uzyskał poziom 83,31 USD/t, by w lutym obniżyć się do 77,49 USD/t, a w marcu sięgnąć 78,59 USD/t. W ocenie ministerstwa do czynników determinujących spadek cen należały m.in. zapowiedzi zwiększenia podaży węgla z Kolumbii, rosnące zapasy w portach wyładowczych i u odbiorców, pogarszająca się sytuacja na azjatyckich rynkach węglowych, spadek zapotrzebowania na węgiel i wzrost jego zapasów we Francji oraz informacje o spadku udziału tego surowca w niemieckim miksie energetycznym w I kwartale 2014 r.
Kluczową rolę w kształtowaniu sytuacji na rynku węgla wciąż odgrywają Chiny, które są nie tylko największym producentem, ale i importerem czarnego złota. Przez ostatnie 12 lat wydobycie węgla w tym kraju wzrosło o ponad 200 proc. To właśnie z uwagi na problemy przemysłu stalowego w Chinach, który jest kluczowym odbiorcą węgla koksowego, ceny tego surowca wciąż znajdują się pod silną presją. Światowy benchmark dla węgla koksowego na III kwartał tego roku utrzymał się na dramatycznie niskim poziomie 120 USD/t. To tyle samo co w II kwartale, kiedy cena spadła o 16 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem i była o 30 proc. niższa niż przed rokiem. Większość analityków przewiduje, że rynek węgla koksowego jest już na dnie, a poprawa jest już tylko kwestią czasu. W ocenie Domu Maklerskiego PKO BP przy obecnych stawkach 50-60 proc. światowych kopalń generuje straty.
Wysokie koszty wydobycia w śląskich kopalniach powodują, że na polskim rynku ceną wygrywa węgiel z importu. W 2013 r. wwieziono do naszego kraju 10,8 mln ton węgla, z czego aż 6,7 mln ton pochodziło z Rosji. W tym czasie polskie kopalnie wydobyły 76,5 mln ton czarnego paliwa, które trafiło głównie do wielkich elektrowni i zakładów przemysłowych. Mniejsi odbiorcy, a więc gospodarstwa domowe czy małe elektrociepłownie, coraz chętniej kupują rosyjski surowiec. Jest on po prostu tańszy. W tym roku tylko od stycznia do kwietnia wwieziono już do Polski 2,5 mln ton węgla ze Wschodu, aż o 32 proc. więcej niż przed rokiem. Według szacunków polskich ekspertów koszt wydobycia węgla w Rosji wynosi 20-25 dolarów za tonę, czyli 61-76 zł. W Kompanii Węglowej – największej polskiej spółce tej branży – ten koszt waha się od 205 do 379 zł. Ta różnica wynika m.in. z dużej ilości niskokosztowych kopalń odkrywkowych w Rosji, niższych standardów bezpieczeństwa pracy na tamtym rynku i nieporównywalnie tańszych przewozów kolejowych. Nie bez znaczenia są też koszty pracy. Dla przykładu, największy rosyjski koncern węglowy SUEK chwali się tym, że zatrudnia ok. 45 tys. osób i wydobywa 90 mln ton węgla. Kompania Węglowa przy zatrudnieniu 55 tys. pracowników wydobywa zaledwie 35 mln ton.
W najbliższych latach o przyszłości węgla w Polsce i Europie decydować będzie unijna polityka klimatyczna, która zmierza do redukcji emisji CO2. Część ekspertów przekonuje, że konflikt na Ukrainie i napięte stosunki na linii UE – Rosja mogą paradoksalnie pomóc branży węglowej. Spodziewają się bowiem, że unijni politycy w celu uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych, łaskawszym okiem spojrzą na to, co można wydobyć na własnym podwórku. Nie wszyscy jednak podzielają te opinie. – Nie przypuszczam, żeby UE zrezygnowała ze swojej polityki antywęglowej, nawet w obliczu konfliktu na Ukrainie. Walka z emisją CO2 jest bowiem mocno zakorzeniona w krajach unijnych, a ewentualne odstępstwa mogą być możliwe tylko na rzecz czystych technologii węglowych, takich jak np. zgazowanie węgla – przekonuje Artur Iwański, szef działu analiz DM PKO BP. Problem w tym, że czyste technologie wciąż znajdują się w fazie testów i są na razie drogim przedsięwzięciem. Zgazowanie węgla pod ziemią testowane jest np. w jednej z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego. Nie wiadomo jednak, kiedy i czy w ogóle technologia ta stanie się na tyle tania, że będzie ją można komercyjnie wykorzystać w polskich warunkach.