Za przejazd autostradami będziemy płacić elektronicznie. Opłaty będą pobierane za pomocą urządzeń pokładowych, w które mają zaopatrywać się kierowcy. Według nieoficjalnych informacji taki właśnie wariant drogowego myta, zastępującego dzisiejsze bramki, przyjęty został w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. W piątek wicepremier Elżbieta Bieńkowska z uwagi na zmiany w rządzie nie ogłosi jednak ostatecznej decyzji, tylko zarekomenduje ją przyszłemu szefowi resortu.
Auta z wkładką
Prawdopodobny scenariusz działań zakłada rozpisanie około wiosny przyszłego roku przetargu na dostawę urządzeń pokładowych (potrzeba na początek do 1 mln sztuk) oraz rozwiązań informatycznych związanych z pobieraniem opłat. Jesienią można byłoby wybrać wykonawców systemu, który zacząłby działać w drugiej połowie lub w końcu 2016 roku. Byłyby nim objęte wszystkie autostrady, nie tylko zarządzane przez Generalną Dyrekcje Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), ale także te administrowane przez prywatnych koncesjonariuszy.
Elektroniczny pobór e-myta z tzw. urządzeniami OBU (on board unit) okazał się w analizach rozwiązaniem najprostszym, a zarazem najbardziej skutecznym. Jeśli OBU będą obowiązkowe, byłyby bezpłatne. Dystrybutorzy urządzeń będą jednak zapewne pobierać kaucję. Odpadły inne rozwiązania eliminujące bramki autostradowe: winiety i video-tolling.
Dziurawe winiety
Uznano, że system winiet byłby nieszczelny, w dodatku najdroższy dla tych, którzy najmniej jeżdżą. Z kolei video-tolling, oparty na skanowaniu numerów rejestracyjnych przez kamery, jest nieprecyzyjny. Przy złej pogodzie nie czyta numerów. Mankamentem tego rozwiązania jest także konieczność dużych inwestycji w sprzęt i kadrę zatrudnioną do weryfikacji zdjęć.
Problematyczne okazują się także bilety okresowe i na określoną trasę, mogące być alternatywą dla OBU, gdyby były nieobowiązkowe. Komplikują kwestie związane z wysokością opłat, rozliczeń czy zmianą wcześniej zaplanowanej drogi.