Lincoln, marka należąca do Forda od 1922 r. była w zapomnieniu w ostatnich 20 latach i dealerzy i klienci zastanawiali się, czy kierownictwo Forda pozwoliło, by zmarła naturalną śmiercią. Teraz Fields korzystając z nowego poparcia od przewodniczącego rady dyrektorów Billa Forda i zarządu koncernu przygotował kilkuletni, wielomiliardowy program odrodzenia marki, przewidujący m.in. duże nakłady na nową płytę podłogową dla aut segmentu premium. Skorzysta z niej kilka przyszłych modeli.
Ford może przeznaczyć w najbliższych 5 latach 5 mld dolarów albo więcej na odrodzenie marki, zmianę gamy jej modeli oraz na stworzenie jej pozycji, aby mogła konkurować ze światowymi liderami, Mercedesem-Benzem i BMW.
- Jest dla nas naprawdę istotne posiadanie odpowiedniej, tętniącej życiem luksusowej marki — stwierdził prezes Fields. — Trzeba zainwestować w odbudowanie tej marki. Nie chciał jednak ujawnić żadnych szczegółów o wielkości inwestycji i planach dotyczących produktów. Dodał jedynie, że koncernowi chodzi o odbudowanie Lincolna pod względem generacji wyrobów, a to oznacza, że działania przeciągną się na następną dekadę.
Członkowie kierownictwa koncernu podali we wrześniu, że bezpośrednim celem jest potrojenie sprzedaży na świecie do 300 tys. aut w 2020 r. Kilku analityków motoryzacji uznało tę liczbę za zbyt optymistyczną, podobnego zdania jest prywatnie kilka przedstawicieli Forda.
Bardziej długoterminowym celem jest przywrócenie Lincolnowi blasku marki premium w Stanach i podjęcie rywalizacji w Chinach, gdzie Ford wznawia obecność tej marki z kilkuletnim opóźnieniem do rywali. Zaczął od wypuszczenia pierwszej limuzyny MKZ.