Rosjanie we wtorek zaproponują to podczas poprzedzającej czwartkowy szczyt OPEC, międzynarodowej konferencji na temat rozwoju Międzynarodowego rynku ropy, dowiedziała się gazeta Kommersant.
Sytuacja jest wyjątkowa. W 2008 r to OPEC apelował do Rosji (a także do Norwegii i Meksyku) o ograniczenie wydobycia, ale Rosjanie odmówili. Teraz mają nóż na gardle. Tylko ropa po 115 dol. uratuje finanse kraju. Resort finansów policzył, że tania ropa będzie kosztowała gospodarkę do 100 mld dol. rocznych strat. Rosja nie ma też gdzie magazynować wydobywanej ropy, a popyt spada.
Przed jutrzejszym szczytem OPEC w Wiedniu, Rosjanie spotkali się z przedstawicielami Wenezueli jednym z członków organizacji, który też dużo traci na taniejącej gwałtownie ropie.
- Spadek cen ropy bardzo mocno bije w gospodarki Rosji i Wenezueli. Widać, że wszytko teraz w rękach OPEC. Ale organizacja nie ma zamiaru obniżać wydobycia w jednostronnym porządku - mówi Kommersantowi źródło w OPEC.
Członkowie organizacji wiedzą, że jeżeli obniżą wydobycie, to będzie to sprzyjać krajom spoza OPEC, jak to już było w 2008 r. Dlatego teraz OPEC (zaspokaja 40 proc. popytu świata na ropę) będzie jutro rozmawiać przede wszystkim z Rosją - drugim największym po Arabii Saudyjskiej producencie. Do Wiednia poleciał minister energetyki Aleksandr Nowak i prezes Rosneft Igor Sieczin. Zaproponują eksporterom obniżenie wydobycia o 5 proc. w skali roku (70 mln ton), w zamian za własną redukcję na poziomie 3 proc. (15 mln ton).