Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo analizuje oferty Rosjan dotyczące m.in. obniżki ceny gazu importowanego ze Wschodu. – W negocjacjach z Gazpromem nie ma pata. Padają z ich strony konkretne propozycje, o których nadal rozmawiamy – mówi nasz informator mający wiedzę o prowadzonych negocjacjach. Nie ujawnia, o jakie konkretnie propozycje chodzi. Zapewnia, że są ciekawe i wymagają dogłębnego rozważenia.
Analitycy, którzy nadal co do zasady podchodzą dość sceptycznie do trwających negocjacji, nie wykluczają, że Rosjanie pójdą na pewne ustępstwa. – Sądzę, że w tej chwili rozmowy dotyczą przede wszystkim tego, na ile niski kurs ropy powinien mieć odzwierciedlenie w cenie gazu – mówi Tomasz Chmal, ekspert w obszarze energetyki. Jego zdaniem propozycje Gazpromu wymagają analizy, gdyż niekoniecznie każda strona musi je tak samo interpretować.
– Dziś nie mam żadnych przesłanek do tego, aby uważać, że PGNiG uda się wynegocjować istotne zmiany w kontrakcie jamalskim. Gdyby jednak do nich doszło, zwłaszcza do zmiany formuły cenowej na bardziej rynkową, byłby to niewątpliwie duży sukces – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk mBanku.
W jego ocenie koszt zakupu błękitnego paliwa w kontrakcie jamalskim w około 70 proc. oparty jest na cenie produktów ropopochodnych, a tylko w 30 proc. na rynkowej cenie gazu. To powoduje, że PGNiG płaci zazwyczaj za surowiec kwoty nieadekwatne do obowiązujących na coraz bardziej liberalnym i konkurencyjnym rynku UE. Tymczasem ceny sprzedaży gazu w Polsce są coraz bardziej zbliżone do zachodnioeuropejskich, w tym zwłaszcza niemieckich.
– PGNiG może również renegocjować z Gazpromem inne istotne elementy kontraktu, takie jak chociażby wysokość minimalnej ilości surowca, jaką musi co roku dobierać. Rosjanie nie będą chcieli jednak zgodzić się na takie zmiany, głównie ze względów politycznych – mówi Kliszcz. Szacuje, że w pierwszym kwartale tego roku PGNiG kupuje surowiec od Gazpromu po około 380 USD za 1 tys. m sześc. Tymczasem taryfa w Polsce wynosi około 330 USD.