Według niego, biznes musi teraz zrozumieć, że ochrona wolności i demokracji jest również częścią jego odpowiedzialności w ramach ESG, czyli dbałości o środowisko naturalne, społeczeństwo i ład korporacyjny. – Niejednoznaczna, a przede wszystkim nieszczera postawa może mieć poważne konsekwencje dla społeczeństw, ale i szeroko rozumianej reputacji firm – uważa ekspert FOB.
Nacisk opinii publicznej działa. Sporo firm, które początkowo próbowały przeczekać medialne i konsumenckie wzburzenie, wynajdując różne argumenty, by usprawiedliwić swą działalność w Rosji, w końcu uległa presji.
Niemiecki Deutsche Bank, którego dyrektor generalny Christian Sewing jeszcze w drugim tygodniu wojny tłumaczył pracownikom, że wycofanie się z Rosji byłoby sprzeczne z wartościami banku i niewłaściwe ze względu na relacje z rosyjskimi klientami, kilkanaście godzin później ogłosił zamknięcie działalności w Rosji. Potentata niemieckiej bankowości przekonała fala krytyki inwestorów i analityków ostrzegających, że pozostając w Rosji, bank ryzykuje protesty, utratę reputacji i relacji biznesowych na Zachodzie.
Lista wstydu
Działa też przykład konkurentów. Decyzja znanej marki, która ogłasza zawieszenie działalności albo wycofanie się z Rosji mobilizuje do działania jej rynkowych rywali. Gdy po dwóch tygodniach wojny decyzję o zamknięciu biznesu w Rosji ogłosił gigant bankowości inwestycyjnej Goldman Sachs, dzień później zapowiedział to JP Morgan. W ślad za PwC, która w pierwszych dniach marca zapowiedziała wyjście z rosyjskiego rynku, takie decyzje szybko ogłosiły pozostałe firmy z tzw. wielkiej czwórki audytorsko-doradczej: KPMG, EY i Deloitte. Gdy w końcu o zawieszeniu działalności w Rosji poinformowała Coca-Cola, z komunikatem o wstrzymaniu tam sprzedaży napojów pospieszył jej główny rywal PepsiCo.
Znanym markom coraz trudniej uniknąć pręgierza opinii publicznej, której wzburzenie wspierają ukraińscy politycy. – Albo jesteś za pokojem, albo wspierasz krwawych rosyjskich agresorów zabijających ukraińskie kobiety i dzieci. Microsoft, Oracle, SAP, zakończcie wsparcie dla swoich produktów w Rosji, zatrzymajcie wojnę! – ten opublikowany w połowie marca wpis prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na Twitterze szybko zmobilizował gigantów IT do zawieszenia działalności w Rosji. Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, w pierwszych dniach marca rozpowszechnił w mediach społecznościowych listę wstydu: 50 znanych globalnych marek, które nadal operują na rosyjskim rynku, „przyczyniając się do śmierci i łez ukraińskich dzieci".
Duże międzynarodowe firmy muszą się liczyć z tym, że nawet jeśli umkną uwadze opinii publicznej, to nie na długo. Z cienia wyłowi je prof. Jeffrey Sonnenfeld wraz ze swoim zespołem badawczym z Yale School of Management. Profesor Sonnenfeld, który kieruje Instytutem Przywództwa Prezesów (Chief Executive Leadership Institute Yale) i od lat przekonuje top menedżerów do idei społecznej odpowiedzialności biznesu, już kilka dniu po wybuchu wojny w Ukrainie zaczął tworzyć listę dużych firm, które zadeklarowały zawieszenie albo zamknięcie swoich biznesów w Rosji. Jak tłumaczy w wywiadach, chciał w ten sposób dodać wiary odważnym prezesom, a także zachęcić pozostałych szefów do pójścia w ich ślady.