Polscy kredytodawcy stali się silniejsi, ale mniej rentowni

Sektor jest dokapitalizowany, ale pojawiło się ryzyko związane z dużą obecnością państwa w akcjonariacie.

Aktualizacja: 15.09.2018 08:06 Publikacja: 15.09.2018 00:01

Polscy kredytodawcy stali się silniejsi, ale mniej rentowni

Foto: Adobe Stock

Polskie banki nie straciły bezpośrednio na upadku Lehman Brothers ani na późniejszym kryzysie zadłużeniowym. Nie miały znaczących ekspozycji w zagranicznych papierach dłużnych ani w obligacjach związanych z rynkiem nieruchomości oraz w instrumenty pochodne, które uderzyły w europejskie i amerykańskie banki.

Jednym z głównych skutków dla polskiego sektora było wprowadzanie regulacji mających zwiększać stabilność systemu bankowego (dyrektywy CRD, BRRD i DGSD dotyczące odpowiednio wymogów kapitałowych banków, restrukturyzacji i uporządkowanej upadłości oraz systemu gwarantowania depozytów).

– Wprowadzone regulacje europejskie ograniczyły oczywiście ryzyko systemowe w sektorze, ale i przed nimi było ono stosunkowo niskie. Otwarte jest pytanie, czy czemuś zapobiegły czy były dmuchaniem na zimne. Poza regulacjami dotyczącymi kredytów walutowych, wprowadzonymi i tak za późno, obstawiam, że bardziej to drugie – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.

Zwraca uwagę, że regulacje te zdecydowanie wpłynęły na koszty działalności banków: zarówno operacyjne, jak i związane z koniecznością utrzymywania większych niż przed kryzysem kapitałów. Od 2009 r. łączne kapitały polskich banków urosły aż o 91 proc., kiedy kredyty o 68 proc., a zysk netto sektora w 2017 r. był prawie taki sam jak 2008 r. Większy bilans i mizerny wzrost zysku netto spowodował spadek wskaźników rentowności: ROE z niskich dwucyfrowych poziomów spadło do 7,6 proc. w 2017 r. Dostosowanie do wyższych wymogów kapitałowych trwa do tej pory.

Innym skutkiem kryzysu były problemy zagranicznych banków, które chroniąc swój kapitał, przykręcały kurek z kredytami dla swoich polskich banków. Po latach niektóre z zagranicznych grup wyszły z Polski, jak UniCredit, dzięki czemu PZU i PFR mogły odkupić akcje Banku Pekao. Zdaniem ekspertów ta repolonizacja byłaby nawet dobra, gdyby nie państwo było przejmującym (u nas kontroluje już około 43 proc. aktywów bankowych).

– W normalnych warunkach wysokie zaangażowanie państwa nie wpływa negatywnie na sektor, ale w warunkach kryzysów zwiększa niebezpieczeństwo, że banki zostaną potraktowane instrumentalnie i posłużą do realizacji celów nie do końca będących w interesie ich mniejszościowych akcjonariuszy. Już sam fakt wysokiego udziału jednego właściciela w sektorze jest negatywny: błąd przez niego popełniony ma duży wpływ na całą gospodarkę. A tu mamy państwo, którego wady jako akcjonariusza są znane – mówi jeden z analityków.

Materna nie zgadza się, że kształtowanie w dużym stopniu polityki kredytowej poza Polską było negatywne.

– W niektórych przypadkach wyszło to wręcz sektorowi i gospodarce na dobre, dzięki np. niższemu zaangażowaniu w deweloperów, przemysł ciężki itp. – mówi jeden z bankowców. – Wprowadzono regulacje i procedury wewnętrzne, które ograniczyły ryzyko koncentracji i nadmiernego rozwoju akcji kredytowej w bardziej ryzykownych segmentach. To raczej kształtowanie polityki kredytowej przez polityków i udział banków w finansowaniu nie do końca sensownych ekonomicznie projektów uważam za znacznie większe niebezpieczeństwo – dodaje.

– Większe problemy z rentownością czy wzrostem skali działalności mają raczej te, które są kontrolowane przez krajowych akcjonariuszy. Poza PKO BP, który pod wodzą prezesa Jagiełły znakomicie sobie radzi, banki państwowe nie należały i nie należą do wysoko rentownych – zwraca uwagę Materna. – Przypomnijmy sobie: BGŻ, BOŚ, także prywatni właściciele w Polsce generalnie radzą sobie słabiej niż konkurencja zagraniczna. Spójrzmy na SKOK-i. Gdyby nie wysoki udział inwestorów zagranicznych w Polsce, banki z pewnością rozwijałaby się słabiej i bardziej ryzykownie, a sektor nie byłby zaliczany do jednych z najzdrowszych czy nowoczesnych w Europie – dodaje Materna.

Polskie banki nie straciły bezpośrednio na upadku Lehman Brothers ani na późniejszym kryzysie zadłużeniowym. Nie miały znaczących ekspozycji w zagranicznych papierach dłużnych ani w obligacjach związanych z rynkiem nieruchomości oraz w instrumenty pochodne, które uderzyły w europejskie i amerykańskie banki.

Jednym z głównych skutków dla polskiego sektora było wprowadzanie regulacji mających zwiększać stabilność systemu bankowego (dyrektywy CRD, BRRD i DGSD dotyczące odpowiednio wymogów kapitałowych banków, restrukturyzacji i uporządkowanej upadłości oraz systemu gwarantowania depozytów).

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Zysk Pekao wyraźnie powyżej oczekiwań. Mocny początek roku
Banki
Lista hańby. Największe banki UE wciąż wspierają rosyjską wojnę
Banki
Lepszy początek roku Deutsche Banku, gorszy BNP Paribas
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił