Citigroup nie trzeba przedstawiać nikomu. 200 milionów klientów w ponad 100 krajach czyni z Citi największą i prawdziwie globalną instytucję finansową na świecie. W obliczu obecnego kryzysu na rynkach finansowych jej globalny status nabiera nowego znaczenia. Monstrualne straty Citigroup to obecnie przedmiot debat już nie tylko grupy sfrustrowanych akcjonariuszy czy też drżących o posadę 350 tysięcy pracowników, lecz także wielu zwykłych ludzi w Ameryce i innych częściach świata, zwyczajnie zatroskanych o losy swoich pieniędzy.
Wie o tym dobrze Vikram Pandit, nowy prezes Citi, który wraz z grupą zaufanych menedżerów najwyższego szczebla nakreślił publicznie w zeszły piątek nową strategię uzdrowienia finansowego giganta. Strategia ta, choć uboga w szczegóły, ma „przywrócić Citi do formy” poprzez sprzedaż niepotrzebnych aktywów wartych 500 miliardów dolarów i skupienie wysiłków grupy na bardziej perspektywicznych i dochodowych przedsięwzięciach na całym świecie, ze wskazaniem na rynki wschodzące.
Prezentacja nowej strategii grupy to także okazja dla nas – nad Wisłą – by przyjrzeć się bliżej temu, co osiągnął Citi w Polsce poprzez swą inwestycję w Bank Handlowy. Warto również zadać sobie pytanie, co dalej stanie się z Handlowym, i w jaki sposób ta instytucja wpisuje się w szeroką strategię giganta zza oceanu.
Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest trudna w kontekście dwóch podstawowych założeń przedstawionych na piątkowej prezentacji zarządu Citi dla analityków: przyzwoity zwrot na kapitale i perspektywy szybkiego wzrostu inwestycji. Przyjrzyjmy się zatem bliżej Handlowemu, starając się przyjąć perspektywę Citi i mniejszościowych akcjonariuszy banku, których jest jakoby prawie 25 proc.
Pozycja Handlowego, zwłaszcza na rynku usług dla sektora średnich polskich przedsiębiorstw, uległa istotnej degradacji. Praktycznie w każdej linii bilansowej Handlowy jest słabszy niż siedem lat temu – a więc kiedy był przejmowany przez molocha zza oceanu. Najbardziej odczuł to sektor krajowych dużych i średnich firm, którego klientela stanowiła serce starego Handlowego. Bank zredukował im w minionych latach kredyt – udziały rynkowe Handlowego w należnościach od klientów skurczyły się miedzy 2000 a 2007 rokiem z 8,6 proc. do 3,2 proc. Na rosnącym gwałtownie rynku Handlowy nie nadążył również za rynkowym wzrostem depozytów, a udziały rynkowe w zobowiązaniach wobec klientów spadły z 6 proc. do 4,7 proc. Suma bilansowa Handlowego na tle rynku w 2007 roku wynosiła 4,9 proc. w porównaniu z 7,8 proc. w 2000 r. Jeżeli dodamy do tego, że udziały Handlowego w obrotach na rynku giełdowym spadły prawie o połowę, a w rynku strukturyzowania obligacji korporacyjnych z pozycji lidera spadł on na trzecie miejsce, to nie sposób obronić nawet defensywnej tezy, że w ciągu ostatnich siedmiu lat nie można było lepiej.