W cieniu wielkich afer finansowych również na polskim rynku funkcjonują firmy, które nie podlegają żadnemu nadzorowi, a zbierają środki od inwestorów – ustaliła „Rz”.
Od kilku tygodni aktywnie działa spółka o nazwie Weksel-Bank, która organizując spotkania z przyszłymi klientami, zachęca ich do lokowania pieniędzy za pomocą „jedynej w świecie unikalnej metody”. Oferowany dwuletni program inwestycyjny daje 100 proc. zysku, jeśli klient wpłaci więcej niż 1 mln zł. Spółka używa nazwy bank, mimo że nie posiada licencji wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego. Po naszej informacji nadzór wpisał spółkę Weksel-Bank Aida System na listę tzw. ostrzeżeń publicznych.
– Zbieramy informacje na temat działalności tej firmy – mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
W podobnych sytuacjach, gdy zebrany materiał wskazuje, że spółka może łamać prawo, sprawa jest kierowana do prokuratury. Tak było w przypadku firmy Finroyal, oferującej klientom tzw. kontrakty lokacyjne reklamowane jako produkt, na którym można zarobić nawet 12 proc. Za nieuprawnione używanie słowa bank grozi kara grzywny w wysokości do 5 mln zł i do 3 lat więzienia.
Nie udało nam się skontaktować z prezes Weksel-Banku Agnieszką Szymańską, a ogólnikowych wyjaśnień udzielił nam jej pełnomocnik (właścicielami firmy są osoby fizyczne). – Za pomocą weksli, czyli na bazie prawa wekslowego, nie będąc instytucją finansową, możemy w sposób legalny gromadzić kapitał niezbędny na inwestycje i rozwój firmy – tłumaczy Dariusz Junatowski, pełnomocnik spółki. Środki mają być lokowane w różne przedsięwzięcia, nie wyjaśnia jakie.