Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego pracuje nad nowymi regulacjami dla banków. Nadzorcy chodzi przede wszystkim o zmniejszenie ryzyka w sektorze bankowym. Przyczynkiem do zmian obecnych zaleceń jest ostatni kryzys w świecie finansowym, podczas którego wiele banków upadło bądź ratowało się rządową pomocą.
– W swoich zmodyfikowanych propozycjach opublikowanych w grudniu ubiegłego roku Komitet Bazylejski skoncentrował się głównie na dwóch kwestiach: współczynniku wypłacalności i wskaźnikach płynności banków – mówi Grzegorz Zawada, analityk RBS. – Komitet proponuje bardziej rygorystyczne podejście do ich wyliczania.
Jedna z głównych modyfikacji dotyczy zmiany definicji kapitału podstawowego, na podstawie którego wyliczany jest tzw. współczynnik wypłacalności Tier1. – Dziś niektóre europejskie banki uwzględniają w kapitałach podstawowych np. niektóre instrumenty hybrydowe czy akcje preferencyjne. Po wejściu nowych regulacji (w zależności od ich ostatecznego kształtu – red.) nie będą mogły tego robić, co oznacza, że sporo z nich może potrzebować dodatkowego kapitału – wyjaśnia Grzegorz Zawada. W grę mogą wchodzić miliardy euro.
Polskie banki budują swoją siłę kapitałów podstawowych na kapitale akcyjnym i zatrzymanych zyskach. – Dlatego nowe przepisy Komitetu Bazylejskiego do rewolucji w polskim sektorze bankowym nie doprowadzą – tłumaczy Wojciech Kwaśniak, były szef nadzoru bankowego, obecnie doradca prezesa NBP. – Nasze regulacje już wcześniej uwzględniały najnowsze pomysły Komitetu Bazylejskiego.
Dziś Tier1 musi wynosić przynajmniej 4 proc. Jednak inwestorzy oczekują, że banki będą go podwyższać, co też sukcesywnie robią. – Zakładam, że nowy minimalny poziom będzie pomiędzy 6 a 8 proc. – tłumaczy Grzegorz Zawada.