BGK jak każdy inny bank udziela kredytów i sam pożycza pieniądze od innych banków. To jest normalna praktyka. Tyle że BGK jako instytucja państwowa musi stosować się do ustawy – Prawo zamówień publicznych, zgodnie z którym musi zorganizować przetarg, żeby na przykład pozyskać finansowanie z rynku.
– Zagraniczne instytucje niejednokrotnie w ogóle nie są zainteresowane udziałem w przetargach publicznych — mówi Małgorzata Śledziewska, dyrektor w BGK. – Poza tym zorganizowanie i przeprowadzenie przetargu może trwać nawet cztery – pięć miesięcy, co oznacza, że warunki zaproponowane pierwotnie przez banki po kilku miesiącach są już po prostu nieaktualne. Dodaje, że decyzje na rynku międzybankowym zapadają niezwykle szybko i nie ma tu miejsca na długotrwałą procedurę.
BGK, chcąc także otworzyć rachunek bankowy czy po prostu przeprowadzać transakcje na rynku międzybankowym, powinien przeprowadzić przetarg. Tymczasem tego typu czynności bankowe muszą być przeprowadzane wówczas, gdy są ku temu odpowiednie warunki rynkowe, te zaś rządzą się zupełnie innymi prawami niż system zamówień publicznych. Decyzje o przeprowadzeniu transakcji na rynku międzybankowym zapadają bardzo szybko, są zależne m.in. od kursów walutowych. Żaden inny bank komercyjny, spółdzielczy ani NBP nie podlegają takim wymogom prawa zamówień publicznych w takim zakresie jak BGK.
Przedstawiciele państwowego banku twierdzą, że prawo zamówień publicznych utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia BGK prowadzenie działalności. Chociażby dlatego, że nie zaw-sze mogą skorzystać z oferty banków zagranicznych.
Argumenty banku nie przekonały prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. W jego opinii dodatkowe zapisy w ustawie są pogwałceniem prawa unijnego.