Pieniądz towarzyszy człowiekowi od wieków. Ułatwia wymianę towarów i gromadzenie oszczędności. Szczególnie w tym drugim przypadku ważne jest, by jego wartość pozostawała stosunkowo stabilna. Stabilność z kolei zależy od tego, jak dużo pieniądza w relacji do dostępnych towarów znajduje się w gospodarce. Rolę strażnika siły pieniądza pełni właśnie bank centralny, ponieważ to on emituje znaki pieniężne (pieniądz gotówkowy) i nadzoruje ilość pieniądza w gospodarce (zwaną fachowo podażą pieniądza).
[srodtytul]Nie maksymalizują senioratu[/srodtytul]
Od zawsze funkcja emisji pieniądza jest ściśle przyporządkowana określonym podmiotom. Kiedyś należała do władców, a bicie własnego pieniądza było oznaką suwerenności i władzy. Nawet jeśli inne osoby lub podmioty (najczęściej miasta) biły własne monety, to robiły to na podstawie odrębnego przywileju. Określał on najczęściej zasady i wielkość oraz kruszec, z którego bito pieniądze. Bicie własnych monet było też źródłem dochodu władców, którym dzielili się oni bardzo niechętnie. Dochody z emisji pieniądza do dziś określa się mianem senioratu. W czasach nowożytnych są to dochody państwa realizowane przez bank centralny. Dziś biorą się one stąd, że wartość materiałów, tzn. stopu metali użytych do wybicia monet (bilonu) czy specjalnego papieru oraz farby drukarskiej potrzebnych do wydrukowania banknotów, jest mniejsza niż ich wartość nominalna.
Władcy dbali również o siłę i stabilność pieniądza. Chroniono stemple, którymi bito monety, by zabezpieczyć się przed jej psuciem (wykorzystywaniem mniejszej ilości kruszcu niż przyjęto). Dziś informacje o kosztach bicia monet czy zabezpieczeniach banknotów, stemple mennicze czy matryce drukarskie są równie, a może nawet lepiej chronione, niż miało to miejsce kilka wieków temu. Zabezpiecza to przed działaniem fałszerzy (z niewielkimi wyjątkami koszty produkcji pieniądza gotówkowego są mniejsze od jego wartości, co stanowi zachętę do nielegalnych działań).
Ze względu na stabilność pieniądza bank centralny nie maksymalizuje dochodów z senioratu, a jedynie emituje tyle pieniądza gotówkowego, by zabezpieczył on obrót gospodarczy. W związku z tym bank centralny może nawet dokładać do emisji znaków pieniężnych. Dzieje się tak bardzo często w przypadku bilonu o bardzo niskim nominale, który są emitowany dla możliwie najdokładniejszego odzwierciedlenia wartości towarów i usług (np. 3,97 zł za 10 dkg). Rezygnacja z monet jedno- i dwugroszowych spowodowałaby potrzebę zaokrąglania do 5 groszy (a więc cena ta wynosiłaby albo 3,95 zł, albo 4,00 zł, powodując dodatkową stratę albo zysk sprzedającego). Dla zaspokojenia tych potrzeb i chroniąc nas przed dodatkowym wzrostem cen (częściej byłoby to jednak 4,00 zł niż 3,95), bank centralny dostarcza również bilonu o małym nominale, mimo że jak już wcześniej wspomniano, często materiał, z którego bite są monety, jest droższy niż ich wartość nominalna. Rodzi się wówczas pokusa wykorzystania tego faktu. Jest to jednak niemożliwe, ponieważ w każdym kraju znaki pieniężne objęte są ochroną prawną. Ich niszczeniem, do tego pod ścisłym nadzorem dotyczącym m.in. rejestracji niszczonych pieniędzy, zajmuje się tylko bank centralny.