Jak mówił dziennikowi "The Globe and Mail", szef TD, jednego z największych kanadyjskich banków, Ed Clark, zaledwie rok po zaostrzeniu zasad przyznawania kredytów hipotecznych rząd powinien wprowadzić nowe ograniczenia, takie jak skrócenie okresu federalnych ubezpieczeń na kredyty hipoteczne z obecnych 30 do 25 lat.
Dzięki temu, według Clarka, byłoby możliwe ograniczenie przyrostu zadłużenia kanadyjskich rodzin. Przed ryzykiem wzrostu zadłużenia od ponad dwóch lat nieustająco ostrzega szef banku centralnego Kanady Mark Carney.
To zaś staje się coraz większym problemem, między innymi ze względu na rosnące ceny nieruchomości i konieczność zaciągania coraz większych kredytów na kupno domu czy mieszkania. W ciągu minionych dziesięciu lat np. w Toronto ceny nieruchomości wzrosły o sto procent.
Żaden bank nie chce wykonać pierwszego ruchu np. ze skróceniem okresu, na jaki udzielany jest kredyt, z obawy o podbieranie klientów. Dlatego banki wolą działania rządu. To podobna sytuacja jak w ubiegłym roku - na wprowadzone w kwietniu 2010 r. ograniczenia też nalegały banki.
Dane statystyczne wskazują, że dalsze działania rządu mogą być niezbędne. W minionym tygodniu kanadyjski urząd statystyczny, Statistics Canada podał, że średnia relacja zadłużenia do dochodu do dyspozycji (po opodatkowaniu) wzrosła w trzecim kwartale br. do 152,98 proc. ze 150,57 proc. w poprzednim kwartale. A to znaczy, że na każdego dolara przypada prawie 1,53 dolara różnych kredytów do spłacenia.