– Żaden gracz, żaden rynek i żaden instrument finansowy nie może uniknąć adekwatnej regulacji i efektywnego nadzoru – mówił unijny komisarz ds. usług finansowych Michel Barnier, gdy w marcu przedstawiał raport Komisji Europejskiej o równoległym systemie bankowym, nazywanym też bankowością cienia. Raport miał być punktem wyjścia do konsultacji z branżą finansową w sprawie niezbędnych zmian w prawie, które miały się zakończyć na początku 2013 r.
46 bln dol. warte są wg Rady Stabilności Finansowej aktywa równoległego systemu bankowego na świecie
Na razie największym problemem jest określenie bankowości cienia. KE w raporcie przywołała definicję Rady Stabilności Finansowej, wedle której jest to „system pośrednictwa kredytowego, który obejmuje podmioty i działania poza normalnym systemem bankowym". To oznacza, że do bankowości cienia zalicza się każdy podmiot, który może stanowić źródło finansowania dla innych podmiotów pozabankowych.
KE wymienia w tym kontekście szczególnie fundusze rynku pieniężnego, które ze środków klientów udzielają bankom i innym spółkom krótkoterminowych pożyczek, i firmy sekurytyzacyjne, które przekształcają kredyty w płynne instrumenty dłużne. Ale pod definicję tę podpadają też niefinansowe spółki dysponujące nadmiarem gotówki oraz popularne wśród inwestorów fundusze ETF, których jednostki uczestnictwa notowane są na giełdzie.
Część unijnych urzędników opowiada się więc za tym, aby dodatkowymi regulacjami objąć pewne rodzaje działalności, takie jak transakcje repo (sprzedaż papierów wartościowych z przyrzeczeniem odkupu) oraz sekurytyzacja.