Kontrolerzy sprawdzają czy bank nie złamał prawa i pomimo sankcji nałożonych na Iran nie brał udziału w finansowaniu transakcji rządu w Teheranie, bądź irańskich firm. UniCredit broni się i zapewnia, że ze swojej strony prowadzi niezależną kontrolę operacji HVB, sam amerykański oddział włoskiego banku nie komentuje tej sytuacji. Jednocześnie UniCredit poinformował, że żadnych informacji udzielał nie będzie do czasu zakończenia kontroli.
UniCredit nie jest jedyną instytucją finansową, która jest podejrzewana przez Amerykanów o prowadzenie nielegalnych interesów z Irańczykami. Brytyjski Standard Chartered został już ukarany grzywną w wysokości 340 mln dol. za ukrycie irańskiej transakcji wartej 250 mln dol., groziła mu także utrata licencji bankowej w USA. Amerykanie już ukarali między innymi holenderski ING, brytyjskie Barclays i Lloyds Banking Group oraz Credit Suisse. Równolegle z HVB nowojorski departament Usług Finansowych bada, czy podobnych transakcji nie mają na sumieniu Bank of Scotland i drugi co do wielkości bank w Niemczech — Commerzbank, który w minionym tygodniu przyznał, że chyba również będzie musiał zapłacić karę, która znacznie przewyższa zyski z operacji. Zaś dochodzenia trwają oprócz HVB także w Deutsche Banku i Royal Bank of Scotland oraz w przypadku dwóch banków francuskich Crdit Agricole i BNP Paribas.
UniCredit przyznał, że toczy się takie postępowanie, kiedy w styczniu 2012 informował o planach podwyższenia kapitału, tyle, że nie znalazła się tam żadna wzmianka, że może ono dotyczyć kupionego w 2005 roku HVB, bądź też Iranu. Taką sugestię wysunął dopiero niedzielny „Financial Times". Ale Jimmy Gurule, podsekretarz stanu w Departamencie Skarbu USA piętnował między innymi także HVB za to że dotknęła go „epidemia, która doprowadziła do tego, że banki z własnej woli nie przestrzegają sankcji gospodarczych".
Amerykanie wyjątkowo energicznie wzięli się za śledzenie, czy instytucje finansowe nie pomagają Iranowi, ponieważ chcą zmusić ten kraj do odstąpienia od programu budowania broni nuklearnej. Nie darują również bankom, które pomagają w praniu brudnych pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami, bądź finansowaniu terroryzmu. Senacka komisja ujawniła na przykład, że HSBC najprawdopodobniej prał pieniądze w Meksyku, Iranie i Sudanie. Wyniki tego dochodzenia mają zostać ujawnione we wrześniu. HSBC jest również podejrzewany o to, że dlatego nadał Meksykowi najniższy stopień ryzyka finansowego, mimo że było wiadomo, iż było niemal pewne, iż w tym kraju dochodzi do prania pieniędzy.
Bank w swoim raporcie za 2011 rok ujawnił informacje, że takie dochodzenie się toczy, zaś sam bank udziela wszystkich informacji niezbędnych do prowadzenia śledztwa. Na wszelki wypadek HSBC odpisał 700 mln dolarów i gdyby rzeczywiście okazało się, że aż tyle wyniesie grzywna, jaką ma zostać ukarany, byłaby ona największa w historii. Poprzedni rekord — 619 mln dol. należy do ING Groep NV, największej holenderskiej grupy finansowej. Wysokie kary zapłaciły również ABN Amro (100 mln dol). Barclays (298 mln), Credit Suisse 536 mln) a Lloyds 350 mln.