Komisja Nadzoru Finansowego w lipcu 2006 r. wprowadziła rekomendację S, która zawierała m.in. obowiązek przedstawienia kredytobiorcom informacji o całkowitym koszcie kredytu i rzeczywistej rocznej stopie procentowej.

Prokuratorzy będą ustalali, czy osoby działające w imieniu i na rzecz banków z całej Polski nie wprowadzali klientów w błąd. Miałoby to polegać na stworzeniu u klientów błędnego przekonania o całkowitym koszcie kredytu i na celowym zatajeniu rzeczywistego ryzyka związanego z kursem walut i kosztami obsługi kredytu – podaje prokuratura. W efekcie klienci banków mieli nie mieć świadomości co do całkowitych kosztów kredytu, a także ryzyka związanego ze wzrostem zobowiązania w związku ze wzrostem kursu walut.

Poza tym prokuratura ma ustalić, czy osoby biorące kredyty walutowe nie zostały doprowadzone przez osoby działające w imieniu banków do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci zapłaty na rzecz banku dodatkowych i celowo ukrytych kosztów kredytu, a także zawarcia umowy o wysokim ryzyku finansowym.

Największy portfel frankowych hipotek ma PKO BP – na koniec 2015 r. jego wartość wyniosła 31,6 mld zł (skala tego portfela to spadek po przejętej w 2014 r. Nordei), co stanowi 16,6 proc. całego portfela kredytowego banku. Kolejne są mBank (19,5 mld zł, 24,9 proc.), Millennium (18,6 mld zł, 40,1 proc.), BZ WBK (14,1 mld zł, 14,9 proc.) i Getin Noble (13,1 mld zł, 26,6 proc.).

Na drugim biegunie jest Bank Handlowy, który wcale nie ma frankowych hipotek.