Największe banki na świecie zwiększyły stawki uposażeń i premie, aby przyciągać utalentowanych pracowników i nie dopuszczać do ich odchodzenia, gdy gospodarka zaczyna się poprawiać, a ludzie rozglądać za czymś bardziej atrakcyjnym — twierdzi Reuter.

- Zatrudnianie nowych ludzi stało się bardzo konkurencyjne w sektorze. Widać to już na najniższym poziomie. Dostrzegamy presję, ile trzeba zapłacić, aby przyciągnąć utalentowanego pracownika — stwierdził podczas telekonferencji szef pionu finansowego w Citigroup, Mark Mason. Dotyczy to też analityków i współpracowników — dodał.

Jeremy Barnum, jego odpowiednik w JP Morgan Chase, przyznał również dziennikarzom, że bank jest pod presją w tej dziedzinie. — To prawda, że na rynkach zatrudnienia jest trudna sytuacja, inflacja chętnych do pracy jest nieduża, a dla nas liczy się przyciągnięcie i utrzymanie najbardziej utalentowanych i konkurencyjne płacenie im za wyniki — powiedział. Prezes Jamie Dimon dodał, że bank chce być „bardzo konkurencyjny w uposażeniach, a jeśli to zmniejszy marże, no to trudno”.

Dyrektor finansowy w Wells Fargo, Charlie Scharf powiedział, że przyjmowanie do pracy i utrzymanie pracowników jest konkurencyjne. – Nigdy nie chcemy tracić dobrych ludzi, ale to się zdarza. Na razie nie przejmujemy się tym, by wpłynęło to na nasze wyniki. To bardzo konkurencyjne miejsce pracy. Doskonale wiemy, że w firmie dochodzi do naturalnego odpływu ludzi. Mamy dobre zdanie o tych, co są i bardzo postaramy się ich zachować — powiedział.

Wells Fargo spodziewa się w tym roku zwiększenia o 300 mln dolarów puli środków na wypłatę prowizji i premii dla pracowników działów zarządzania majątkiem, inwestycjami i bankowości inwestycyjnej. Ogólne koszty pracownicze zmalały w ostatnim roku o 2 proc., bo zatrudnienie zmniejszyło się o 7 proc.