O blisko połowę spadła liczba firm, które są zadowolone ze współpracy z bankami przy ubieganiu się o środki z funduszy unijnych – wynika z badania przeprowadzonego przez Centrum Badań Marketingowych INDICATOR i Warszawski Instytut Bankowości. Tylko jedna trzecia badanych przedsiębiorstw średniej wielkości uważa, że ich bank oferuje im odpowiednie wsparcie i pomoc. Rok temu było to ponad 62 proc.
– Przedsiębiorcy są zainteresowani doradztwem ze strony banków. Nie zawsze jednak uzyskują takie wsparcie, na jakim by im zależało. – wyjaśnia Jan Garlicki, dyrektor generalny Centrum Badań Marketingowych INDICATOR. Potwierdzają to sami zainteresowani.
Jak podkreślają specjaliści, taki, a nie inny, wynik badania bierze się z tego, że firmy dość szeroko traktują pojęcie „wsparcia”. Za jego brak uznają również problemy w otrzymaniu finansowania umożliwiającego dostęp do pieniędzy z Brukseli. Potwierdza to Krzysztof Fornalik z firmy Defor zatrudniającej 280 osób. – Rozmawialiśmy z bankami na temat finansowania naszego projektu dotowanego z UE. I nie było to pozytywne doświadczenie – mówi Fornalik. – Owszem, bank oferował wiele możliwości, starał się pomóc, ale przedstawiane warunki okazały się znacznie gorsze niż kilka miesięcy temu. Problem polega na tym, że ratingi dla branży budowlanej znacznie się obniżyły i choć nasza firma jest w bardzo dobrej kondycji, bankowcy kierują się ogólnymi ocenami – dodaje. Podkreśla, że mimo to udało się sfinansować projekt – ze źródeł własnych i leasingu.
Z kolei przedstawiciel firmy z woj. kujawsko-pomorskiego, który prosi o nieujawnianie jej nazwy, narzeka, że starania o kredyt trwają już od grudnia, a bank żąda ciągle nowych zabezpieczeń. – W ogóle nie ma pola do negocjacji, musimy spełniać wszystkie wymogi – podkreśla.
– Relacje firm z bankami, przede wszystkim tych małych i średnich, rzeczywiście uległy znacznemu pogorszeniu – twierdzą eksperci. – Najczęściej przedsiębiorcy narzekają na odmowę udzielenia promesy kredytowej lub wyższe opłaty z nią związane. Wskazują też na wydłużone i bardziej skomplikowane procedury – uważa Beata Tylman z firmy doradczej Deloitte. Banki żądają więcej dokumentów, dłużej się zastanawiają nad decyzją. Przykładowo, rozpatrzenie wniosku o promesę zajmuje w części banków dwa tygodnie, rok wcześniej – tydzień. Często się też zdarza, że ostateczną decyzję o kredycie podejmuje centrala, a nie konkretna placówka.