– W porównaniu z ubiegłym rokiem obserwujemy wzrost liczby spraw przyjmowanych na zlecenie przy jednoczesnym niewielkim zmniejszeniu ich ogólnej wartości – mówi Piotr Krupa, prezes wrocławskiego Kruka. W trzech kwartałach 2009 r. wierzyciele zlecili Krukowi obsługę niemal 819 tys. spraw o wartości 1, 7 mld zł. W podobnym okresie zeszłego roku było to 622 tys. spraw o wartości 1,8 mld zł. Oznacza to, że w przypadku Kruka średnia wartość pojedynczego długu zmalała w ciągu roku o 30 proc., z 2895 zł do 2025 zł.
– Do firm windykacyjnych trafiają sprawy o coraz krótszym okresie przeterminowania, windykatorzy coraz częściej zajmują się monitoringiem płatności jeszcze przed powstaniem zadłużenia. W związku z tym coraz niższe są salda pojedynczych spraw przyjmowanych do obsługi na zlecenie – wyjaśnia Piotr Krupa. Wierzyciele nie czekają, aż skumuluje się kilka rat czy faktur, ale już przy pierwszych opóźnieniach uruchamiają proces windykacji zewnętrznej.
Na brak pracy windykatorzy nie mogą narzekać. W ciągu trzech kwartałów tego roku dostali do odzyskania długi o wartości 7,4 mld zł, czyli o 10 proc. więcej niż w podobnym okresie ubiegłego roku. Ten wzrost nie jest spektakularny. Jednak jeśli z zestawienia wyłączymy wierzytelności przekazane jednorazowo w 2008 roku przez fundusze sekurytyzacyjne firmie EGB Investments (wartość 1,2 mld zł) i firmie Kruk (niewiele ponad 1 mld zł), to okaże się, że dynamika rynku przekracza 67 proc.
Z wyjątkiem EGB Investments windykatorzy otrzymali więcej zleceń niż rok temu. Największym przyrostem portfela może się pochwalić APS Poland. Liderem rynku niezmiennie jest wrocławski Kruk. Tylko trzy firmy – Kruk, Koksztys i Pragma Inkaso – zdecydowały się na zakup portfeli wierzytelności, reszta przyjmowała tylko zlecenia od klientów. Chętnych do sprzedaży niespłacanych długów jest coraz więcej. Popyt na tego typu wierzytelności nie rośnie w tym samym tempie co podaż. Główny powód to brak funduszy.
Jeśli zgodnie z zapowiedziami będzie się zwiększać bezrobocie, to windykatorom zleceń będzie przybywać. Bankowcy są zgodni co do tego, że grupa Polaków, którzy nie będą w stanie regulować swoich zobowiązań na czas, będzie się zwiększać. Firmy będą też nadal miały trudności z odzyskaniem swoich pieniędzy.