Łotewski oddział Swedbanku stracił 176,1 mln łatów (ok. 250 mln euro) czyli ok. 10 proc. aktywów ogłosiła Anna Drawniece szef Komisji ds. rynków finansów i kapitału Łotwy. Wyjaśniła, że tylko między 9 a 14 grudnia z bankomatów Łotysze wybrali 40,5 mln łatów (58,06 mln euro). Sam Swedbank podał, że poziom wypłat wrócił już do zwykłego poziomu.
Od czasu głośnego upadku, w drugiej połowie grudnia, Latvijas Kr?jbanka (należał do upadłego litewskiego Snoras Rosjanina Antonowa, miał największą sieć oddziałów na Łotwie), Łotysze są bardzo czuli na wszelkie informacje na temat sytuacji miejscowych banków.
Pogłoski o możliwym bankructwie łotewskiego oddziału Swedbanku - największej instytucji finansowej w republikach nadbałtyckich, zaczęły się krążyć od 9 grudnia. Klienci zaczęli dostawać jeden i ten sam sms. Treść była jednoznaczna: bankowi grozi upadek. W wiadomości były też rady jak szybko wyjąć swoje pieniądze.
Do 12 grudnia w 130 z 300 bankomatów banku skończyła się gotówka. Ludzie rzucili się także do okienek i internetu likwidować lokaty i przenosić rachunki. Pomimo wszczętego dochodzenia, do dziś nie ustalono, kto był nadawcą sms'a.
- Te plotki były nie tylko bezpodstawne, ale także całkowicie absurdalne. To stuprocentowe kłamstwo - zapewnił w mediach Maris Manczinskis prezes Swedbank Łotwa.