- Rząd Hiszpanii przyjął w piątek reformę sektora bankowego, która ma przekonać inwestorów, że hiszpańskie banki zachowają płynność, a państwo realizuje strategię pozwalającą krajowi uniknąć losu Grecji - powiedział minister gospodarki Luis de Guindos Jurado.
Hiszpańskie banki zostały postawione przed ścianą. Jeśli nie zdobędą dodatkowego kapitału to szybko mogą utracić wypłacalność z powodu ogromnego nagromadzenia złych kredytów, które udzieliły podczas hossy na rynku nieruchomości. Rząd w Madrycie postanowił przeciwdziałać sytuacji i planuje zmusić własnych pożyczkodawców do zebrania 30 mld euro nowych rezerw. Banki będą miały dwie opcje do wyboru. Albo poradzą sobie same ze zbiórką , albo wyciągną rękę do rządu. W drugim przypadku oprocentowanie pożyczki wyniesie 10 proc. w skali roku.
- Pożyczki państwowe będą oprocentowane na blisko 10 proc., a więc koszty, jakie ponosi hiszpański podatnik będą bliskie zeru – wyjaśnił minister.
Rząd w Madrycie wielokrotnie zapewniał już, że zrobi wszystko by ustabilizować własny sektor bankowy. W tym tygodniu przeprowadził akcję nacjonalizacji banku Bankia przejmując 45 proc. udziałów w spółce. Wcześniej w lutym bieżącego roku zmusił banki, by te stworzyły rezerwy w wysokości 54 mld euro, jako zabezpieczenie na pokrycie złych kredytów. Według analityków rezerwa ta powinna zostać zwiększona do 80 mld euro, a rynki - jak pisze AP - nie uznały tej reformy za wystarczającą i rentowność długoterminowych (10-letnich) obligacji skarbu państwa utrzymała się na niebezpiecznym poziomie 6 proc. Dodatkowo rząd powołał grupę audytorów, których zadaniem ma być sprawdzenie portfela przejętych nieruchomości i dokładne oszacowanie ich wartości.
Za tymi działaniami podążają jeszcze zmiany w Prawie. By wspomóc sektor rząd obiecał, że zliberalizuje prawo dotyczące najmu nieruchomości. Taka zmiana ma ułatwić bankom sprzedaż przejętych domów i mieszkań wszystkim inwestorom, którzy byliby zainteresowani stałym przychodem z najmu.