Inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w funduszach Paulson&Co zaczynają się denerwować. W minionym roku pozostali wierni tej firmie mimo 35-proc. straty jej flagowego funduszu hedgingowego. Teraz niektórzy grożą wycofaniem pieniędzy, gdyż wciąż tracą mimo że rynek giełdowy idzie w górę. Nowojorski bank Citigroup poinformował, że usuwa Paulsona ze swojej plaformy hedgingowej i zamierza wycofać aktywa o wartości 410 milionów dolarów. Firma maklerska banku Morgan Stanley wzięła Paulsona pod lupę i możliwe, że uczyni to samo, co Citigroup. W ślady tych tuzów z Wall Street mogą pójść inni duzi inwestorzy a także mniejsi, twierdzą przedstawiciele banków i funduszy.
Podczas telekonferencji z klientami i pracownikami Bank of America późno we wtorek, John Paulson, współzałożyciel Paulson&Co, przyznał, że jest rozczarowany decyzją Citigroup, ale, według osoby poinformowanej o przebiegu telekonferencji, powiedział też, że inwestycja nowojorskiego banku stanowiła mniej niż 2 proc. wszystkich inwestycji w jego grupie. Zapewniał także o swoim zaangażowaniu w główny fundusz i cały biznes.
Inwestorzy zaktywizowali się w trudnym czasie dla Paulson&Co. W szczytowym okresie John Paulson zarządzał ponad 38 miliardami dolarów, a teraz zaledwie 19,5 mld USD. Niektóre jego fundusze w tym roku są na plusie, jednakże główne nadal są pod kreską. Najgorzej radzi sobie fundusz inwestujący w złoto, ale Paulson pozostaje optymistą.
- Zważywszy na sukcesy jakie odniósł, Paulson będzie mial dłuższą smycz niż inni menedżerowie. Ale w jakimś momencie każdy inwestor musi zdecydować, czy prenieść swoje pieniędze, jeśli nie będzie poprawy – powiedział Nick Bollen, profesor finansów, zajmujący się funduszami hedgingowymi w Owen Graduate School of Management przy Vanderbilt University, dodając, że nie ma żadnej pewności, że Paulsonowi uda się powtórzyć dawne sukcesy.