Ministrowie finansów UE uzgodnili, że największe banki będą podlegały wspólnemu nadzorowi ulokowanemu w Europejskim Banku Centralnym. – Kto z was jeszcze rok temu pomyślałby, że do tego dojdzie? – pytał wczoraj retorycznie dziennikarzy Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych. Faktycznie jak na unijne standardy ta potężna reforma rynku finansowego została uzgodniona w zadziwiająco krótkim czasie.
Pogodzić różne interesy
Na szczycie UE, który miał miejsce w czerwcu, przywódcy dali zielone światło do przygotowania projektu wspólnego jednolitego nadzoru. Lipiec i sierpień urzędnicy Komisji Europejskiej, częściowo rezygnując z planowanych wcześniej urlopów, spędzili na pisaniu projekt. Pojawił się on we wrześniu, potem nastąpiły kolejne tygodnie politycznych negocjacji, w których każdy kraj próbował zabezpieczyć swoje interesy. Pozyskanie poparcia było konieczne, bo wspólny nadzór, choć co do zasady, ma dotyczyć tylko strefy euro, to akt jego utworzenia wymaga zgody wszystkich 27 państw UE. Ostatecznie wczoraj po 4 rano doszło do porozumienia.
Do ostatniej chwili zgodę blokowały dwa podstawowe problemy. Po pierwsze, jak uczynić nadzór skutecznym, ale jednocześnie nie poddawać mu wszystkich banków, bo tego nie chcą Niemcy? Po drugie, jak zadowolić kraje spoza strefy euro? I te, które chcą do nadzoru, i te, które pozostaną poza nim.
W pierwszym wypadku o sukcesie może mówić Berlin. Nadzorowi nie będą podlegać wszystkie banki, jak chciała tego początkowo Komisja Europejska. Niemcom udało się uzyskać pozostawienie banków regionalnych pod pieczą swojego nadzorcy poprzez ustalenie limitów. A mianowicie nadzór obejmie banki o aktywach powyżej 30 mld euro lub 20 proc. PKB danego kraju.
Z każdego kraju nadzorowi muszą podlegać trzy banki. Gdyby Polska dołączyła do nadzoru, byłyby to PKO BP, Pekao SA oraz WBK po połączeniu z Kredyt Bankiem. To nie podobało się Francji, która uważała, że obniży to jego skuteczność. Właśnie spór między Niemcami i Francją był powodem braku porozumienia na poprzednim spotkaniu ministrów finansów 4 grudnia. – EBC musi nadzorować wszystkie banki. Musimy uniknąć tworzenia systemu dwupoziomowego – mówił francuski minister finansów Pierre Moscovici. Jego opór pokonano, proponując, że w uzasadnionych sprawach EBC będzie ingerował w przypadku mniejszych banków.