Średnio Goldman Sachs swoim pracownikom zaliczanym do kategorii „ponoszących ryzyko" (risk takers) i ich szefom w 2012 r. płacił 4,67 miliona dolarów wobec 2,64 mln dolarów rok wcześniej. W Citigroup w tym czasie tej samej grupie pracowników zatrudnionych w Wielkiej Brytanii podniesiono średnie wynagrodzenie o 32 proc. do 4,11 miliona dolarów, ale w JPMorgan Chase była obniżka o 3 proc. do 3,4 mln USD, w Bank of America zaś zarobki spadły o 2 proc. do 2,36 mln dolarów.
Największe amerykańskie banki ujawniły dane za 2012 r. dopiero teraz, gdyż skłoniły je do tego nowe europejskie regulacje mające zmusić instytucje finansowe do zmiany systemu wynagrodzeń, który był jednym z elementów sprzyjających wybuchowi kryzysu w 2008 roku.
Z informacji uzyskanych przez nadzór wyłania się zróżnicowany obraz kondycji amerykańskich gigantów. Goldman Sachs zmniejszył wówczas zatrudnienie i zwiększył o 19 proc. przychody, natomiast JPMorgan stracił ponad 6,2 miliarda dolarów na ryzykownych transakcjach jego londyńskich traderów operujących na rynku instrumentów pochodnych. Dane za 2013 r. zostaną opublikowane później.
- Presja na redukcję zarobków bankowców pochodziła z wielu kierunków - przypomina Christopher Wheeler, londyński analityk Mediobanca. Jego zdaniem największe naciski jednak pochodziły z samych banków dążących do zwiększenia zyskowności.
Goldman Sachs swoim 115 bankowcom w 2012 r. zapłacił łącznie 537 milionów dolarów w formie płacy zasadniczej, premii gotówkowej i akcjach, ponad dwa razy więcej niż w 2011 r. Wprawdzie średni zarobek wzrósł w porównaniu z 2011 r., ale był niższy aniżeli w 2010 r., kiedy było to 6,41 miliona dolarów.