Według opublikowanych w tym tygodniu najnowszych danych Krajowego Stowarzyszenia Unii Kredytowych, (Credit Union National Association – CUNA), tylko w ciągu minionych 12 miesięcy do unii kredytowych zapisało się w USA 2,85 miliona osób, a tempo przyrostu liczby nowych kont okazało się najwyższe od 2000 roku. W poprzednich latach było niewiele gorzej. W 2013 roku odnotowano wzrost bazy członkowskiej o 2,5 proc. a rok wcześniej – o 2,1 procent. Jednym z sekretów szybkiego rozwoju instytucji będących odpowiednikiem polskiego SKOK-u jest społeczne przeświadczenie, że wielkie banki, które doprowadziły do kryzysu finansowego lat 2008-2009, nigdy nie poniosły za to pełnej odpowiedzialności.
- Konsumenci głosują nogami – uważa Paul Stull, dyrektor generalny Stowarzyszenia Unii Kredytowych Nowego Meksyku (Credit Union Association of New Mexico).
Innym czynnikiem sprzyjającym rozwojowi bazy członkowskiej unii okazała się medialna wrzawa jaka towarzyszyła próbom podwyższenia opłat bankowych przez wielkie banki w 2011 roku. Oburzenie konsumentów przełożyło się na znaczny wzrost bazy członkowskiej. Jeszcze w 2010 roku wskaźnik wzrostu liczby nowych zakładanych kont wyniósł tylko 0,65 proc.
- Kampania unii kredytowych reklamujących dla kontrastu niższe opłaty za operacje bankowe przyniosła wówczas skutek – ocenia Mike Schenk, główny ekonomista CUNA – Zamiast ok. 650 tys. rocznie, do unii zaczęło się odtąd zapisywać co najmniej 1,4 miliona nowych członków. I z każdym rokiem przybywało ich jeszcze więcej - tłumaczy.
W USA unie kredytowe funkcjonują jak nie nastawione na zysk kooperatywy (spółdzielnie). Warunkiem założenia takiej instytucji musi być istnienie organizacji sponsorskiej – mogą to być stowarzyszenia lokalne lub pracownicze, czy organizacje etniczne. W tej ostatniej grupie największą pod względem wartości aktywów (1,2 mld dol.) i bazy członkowskiej jest Polsko-Słowiańska Unia Kredytowa z oddziałami w metropolii nowojorskiej oraz w Chicago. W odróżnieniu od banków komercyjnych unie mogą korzystać ze zwolnień podatkowych, co przekłada się na niższe koszty operacyjne. Dzięki temu mogą przyciągać klientów wyższym oprocentowaniem depozytów oraz tańszymi pożyczkami. Same unie szacują, że statystyczny posiadacz konta w ich jednej z ich instytucji oszczędza rocznie na samych opłatach za prowadzenie operacji bankowych ok. 125 dolarów rocznie. Zgodnie z obowiązującym prawem nie mogą też angażować się w ryzykowne operacje giełdowe, lokując kapitał jedynie w rządowych papierach dłużnych. Dzięki temu, nie posiadając toksycznych aktywów, wyszły z ostatniego kryzysu finansowego obronną ręką. Do historii przeszły także kłopoty tego sektora z przełomu lat 80. i 90., kiedy bankructwo ogłosiło ponad 1000 kas oszczędnościowo-kredytowych (savings and loan), małych komercyjnych instytucji finansowych, działających na nieco innych zasadach niż ruch unii kredytowych.