W I półroczu 2014 r. kontrolowana przez Leszka Czarneckiego Idea Money obsłużyła ponad 4 tys. klientów, dowiedziała się „Rz". W całym 2013 r. było to 2059 przedsiębiorstw, co w porównaniu z danymi Głównego Urzędu Statystycznego dla całego rynku (z faktoringu skorzystało 8,5 tys. klientów) stawia Ideę wśród liderów pod względem liczby obsługiwanych faktorantów. Porównanie dotyczące półrocza 2014 r. nie jest możliwe ze względu na brak danych dla całego rynku.
10 tys zł wynosi średnia wartość finansowanej faktury w Idea Money. Dla porównania średnia rynkowa to 23 tys. zł.
Wzrost rynku i wyników Idei pozwala jednak sądzić, że jej udział w nim może się zwiększać. Dość wspomnieć, że tylko w 2013 r. z faktoringu w Polsce skorzystało o 12,2 proc. więcej firm niż rok wcześniej. Większość z tych przedsiębiorstw prowadziła działalność przemysłową, handlową, usługową, transportową, a także budowlaną. Nadal dominowały duże firmy, a finansowane faktury w większości opiewały na kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Przyjmujemy do finansowania faktury o znacznie mniejszej wartości, niż praktykuje się na rynku – tłumaczy Piotr Lewczuk, prezes Idea Money. – Teoretycznie minimalny próg to 300 zł, ale jeżeli wśród kilku czy kilkunastu dokumentów przedsiębiorca przedstawi nam fakturę opiewającą na 100 zł, to też ją sfinansujemy. Dzięki temu drobny przedsiębiorca, który raz skorzysta z usługi faktoringu, zazwyczaj czyni ją stałym źródłem finansowania – dodaje.
Jak zaznacza, właściciele małych firm często borykają się z ciągłymi problemami z płynnością. – Nawet jeśli założymy sytuację idealną, w której kontrahenci płacą im w terminie, i tak pojawiają się niedobory gotówki, bo przychody i koszty firmy nie są dopasowane w czasie. Rzeczywistość jest gorsza – trzy na cztery faktury nie są płacone na czas – podkreśla Lewczuk.