Pikieta przed Dumą miała zwrócić uwagę Kremla na dramatyczną sytuację Rosjan, którzy na zakup mieszkań wzięli kredyty walutowe. Polityka rządu nastawiona na ratowanie budżetu przez załamanie kursu rubla, spowodowała dwukrotny wzrost obciążeń posiadaczy kredytów hipotecznych. Od początku roku, gdy Kreml wywołał konflikt z Ukrainą, Rosjanie, którzy mają kredyty w dolarach, jenach, frankach szwajcarskich i euro balansują na granicy utraty nie tylko kupionych mieszkań, ale i całego dobytku. Nic dziwnego, że nie raz próbowali zwrócić uwagę rządzących na swoją sytuację. Bezskutecznie. „Zasłużyli tylko na opinię skandalistów" - pisze Olga Senatorowa z portalu Lenta.

Wśród pikietujących przeważają dłużnicy m.n. Banku Moskwy, VTB 24, Raiffaisenbanku, Absolut Banku, UralSib, Kredit Europa, DeltaCredit czy OTP Bank. Ludzie ci od dawna próbują porozumieć się w wymienionymi bankami w sprawie zamiany kredytów z walutowych na rublowe, ale banki nie wykazują ochoty do współpracy. Tym razem demonstranci domagali się od parlamentu przyjęcia ustawy przygotowanej przez komunistycznego deputowanego Iwana Nikitczyka. Projekt zawiera zakaz eksmisji na bruk, jeżeli obciążone kredytem mieszkanie jest ich jedynym lokum. Jednak w Dumie, gdzie większość na partia władzy Władimira Putina, projekt został zablokowany. Na dziś w Rosji banki nie udzielają kredytów w walutach. Jednak w poprzednich latach banki kusiły Rosjan walutowymi pożyczkami, a prym wiodły największe - Sbierbank, VBT24 czy Promswiazbank.

W VTB24 (należy do państwowego i drugiego w Rosji VTB) udział walutowych kredytów wynosi ok. 5 proc. portfela, w innych jest to 7-10 proc.. W sumie co miesiąc ponad 30 tysięcy Rosjan musi spłacać hipoteki w walutach. Zawał kursu rubla dramatycznie wpłynął na ich sytuację. Według Banku Rosji łączne zadłużenie sięga tutaj 104,5 mld rubli (na 1.09). Większość zadłużonych pożyczyła w dolarach i frankach szwajcarskich. Sytuację zadłużonych, z których 70 proc. mieszka w Moskwie i okolicach, pogarsza też nie tylko dewaluacja rubla, ale i podniesienie oprocentowania przez banki z 10 proc. do 12,5 proc.

W czasie kryzysu 2008-2009 r Kreml wyciągnął rękę do posiadaczy kredytów hipotecznych tworząc Agencję ds Restrukturyzacji takich kredytów. Agencja uratowała sytuację wielu Rosjan, ale w 2011 r zakończyła działalność. Teraz Kreml, który upiera się, że w Rosji nie ma kryzysu, pozostaje głuchy na wołanie o pomoc.