Banki w Polsce w ostatnich kwartałach systematycznie poprawiały marżę odsetkową netto (NIM). Wszystkie dziesięć analizowanych przez nas instytucji zanotowało w I kwartale tego roku wyższy wskaźnik niż równo dwa lata temu (na początku marca 2015 r. przeprowadzono ostatnią do tej pory obniżkę stóp procentowych, z 2 do 1,5 proc.). Wskaźnik NIM dla całego sektora ustanowił dołek w styczniu 2015 r. (ok. 2,1 proc.), od tego momentu rozpoczęła się mozolna poprawa i niektóre banki zbliżają się do poziomu sprzed trzech lat, a niektóre go nawet przekroczyły.
Potaniało finansowanie
Najmocniej NIM poprawił przez dwa lata Getin Noble Bank (0,5 pkt proc.), choć należy pamiętać, że startował z niskiej bazy (bank nie opublikował jeszcze wyników za I kwartał, ale według prognoz analityków jego NIM jest nadal jednym z najniższych w sektorze i może wynieść 2,1 proc. w porównaniu ze średnią na poziomie 2,9 proc. w analizowanej dziesiątce). Wskaźnik urósł też w BZ WBK (0,4 pkt proc., w czym istotnie pomogło przejęcie Santander Consumer Banku, specjalizującego się w wysokomarżowych kredytach gotówkowych) oraz PKO BP, mBanku i ING Banku Śląskim (po 0,3 pkt proc.).
Z czego wynika poprawa? Kluczem była obniżka kosztów finansowania, bo rentowność aktywów nie poprawiała się istotnie. – Nie ma banku, który w ostatnich trzech latach bez zdarzeń jednorazowych poprawiłby wskaźnik przychodów odsetkowych do aktywów odsetkowych, więc w całości poprawa wskaźnika NIM to zasługa spadających kosztów finansowania. Inaczej mówiąc, oprocentowanie depozytów spadło w większym stopniu niż kredytów – wyjaśnia Kamil Stolarski, analityk Haitonga. Nie ma mowy o istotnych podwyżkach marż kredytowych przez banki, bo popyt na finansowanie i wysoka konkurencja na to nie pozwalają.
Przez trzy lata najmocniej koszty finansowania ściął Getin (o 1,4 pkt proc.), choć za depozyty i tak nadal płaci prawie dwa razy więcej niż rynek. Sporą poprawę zanotował Handlowy (o 1,2 pkt proc.), ING BSK (o 1 pkt proc.) i PKO BP (o 0,7 pkt proc.). Czy oprocentowanie depozytów może nadal spadać (zakładając brak zmiany stóp procentowych)?
Nie ma walki o depozyty
– W porównaniu z tym, co się dzieje na Zachodzie, nasze banki wciąż płacą za depozyty terminowe więcej, bo powyżej 1 proc., choć należy pamiętać, że tam stopa referencyjna jest bliższa zera, u nas zaś wynosi 1,5 proc. Miejsce na cięcie kosztów finansowania w Polsce więc jeszcze jest, ale zależne to będzie od dwóch czynników: popytu na kredyt (jeśli będzie przyśpieszenie, to banki będą musiały bardziej postarać się o depozyty, co wpłynęłoby na wzrost oprocentowania) oraz od tego, jakie będą regulacje dotyczące sektora bankowego (wprowadzenie nowych lub wzrost opłat i wymogów może skłonić banki do poszukiwania oszczędności po stronie kosztów finansowania) – mówi Stolarski.