Raiffeisena prawdopodobnie znów czekają rozmowy z KNF

Austriacka grupa nie chce sprzedawać w giełdowym debiucie akcji Raiffeisen Polbanku ze stratą większą niż 400 mln zł.

Publikacja: 04.07.2017 20:38

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Ważą się losy debiutu na warszawskiej giełdzie Raiffeisen Polbanku, dziesiątego co do wielkości banku w Polsce. Do czwartku trwa budowa księgi popytu w pierwszej publicznej ofercie akcji (IPO). Sprzedający, czyli Raiffeisen Bank International (RBI), i sam bank prowadzą po kilkanaście spotkań dziennie – w poniedziałek i wtorek w Londynie z inwestorami zagranicznymi. Oferta obejmuje 33,85 mln istniejących akcji, czyli 15 proc. kapitału.

Z naszych informacji wynika, że inwestorzy żądają dużego dyskonta wobec wartości księgowej, a RBI ustalił „próg bólu", czyli maksymalną stratę, jaką jest skłonny ponieść w transakcji, na 400 mln zł. Gdyby oferta miała być przeprowadzona po cenie równej wartości księgowej, byłaby warta 950 mln zł.

Oznacza to, że Austriacy nie zdecydują się na sprzedaż akcji, jeśli wskaźnik ceny do wartości księgowej będzie niższy niż 0,6. Z naszych wcześniejszych informacji wynikało, że dyskonto wymagane przez inwestorów było głębsze i sięgało nawet poniżej 0,5 wartości księgowej (taki wskaźnik implikowałby 475 mln zł straty dla RBI). Austriacki zarząd nie chce jednak sprzedawać akcji ze stratą, aby nie narazić się na zarzuty któregoś z akcjonariuszy, że działa na szkodę spółki.

Z naszych informacji wynika, że postrzeganie banku przez inwestorów ani oferowana wycena nie poprawią się do czwartku, kiedy poznamy ostateczną cenę sprzedawanych akcji. Nieoficjalny przedział cenowy został ustalony na 25,5–28 zł za walor, co dawałoby wartość oferty w okolicach 860–950 mln zł (odpowiednio 0,9–1 wartości księgowej banku).

To jednak nierealne do osiągnięcia wartości ze względu na słabą zyskowność Raiffeisen Polbanku, niski wzrost jego bilansu w poprzednich latach i duży portfel hipotek walutowych. Wszystko więc wskazuje na to, że RBI odstąpi od sprzedaży akcji w tej skierowanej tylko do inwestorów instytucjonalnych ofercie publicznej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo nie wszystkie IPO się udają, ale ta sprawa jest specyficzna – bowiem konieczność przeprowadzenia do końca czerwca oferty to skutek pochodzącego z 2012 r. zobowiązania RBI wobec Komisji Nadzoru Finansowego.

Reklama
Reklama

Austriacy wrócą więc najprawdopodobniej do rozmów z KNF (taką możliwość zasygnalizowali w prospekcie emisyjnym – gdyby IPO miało narazić grupę na nieuzasadnione straty). Pytanie brzmi, czy KNF uzna samą próbę (choć nieudaną) debiutu za wypełnienie zobowiązania. A jeśli nie, to jakie konsekwencje grożą RBI i jego polskiemu bankowi.

Banki
BGK udzielił kredytu na przebudowę i modernizację hotelu w centrum… Rzymu
Banki
Jak pogodzić cyfrową Alfę z tradycyjnymi Boomersami? Banki mają problem
Banki
Pekao i PZU dogadują szczegóły połączenia
Banki
MF nie chce karać „złych banków”. Ale i tak dołoży im podatków
Banki
Banki z satysfakcją przyjmują wyrok TSUE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama