Zupełnie inną kwestią jest w jaki sposób ta polityka kadrowa jest realizowana. Po 20. latach funkcjonowania gospodarki rynkowej, dorobiliśmy się na rynku świetnych fachowców, ale oni nie są wybierani do zarządzania tymi spółkami.
Tylko kto?
Przeważa kryterium przynależności partyjnej nad kryterium merytorycznym, co jest ogromnym i niepotrzebnym ryzykiem dla całej gospodarki.
Szef banku powinien mieć jakieś specjalne cechy?
Kierowanie bankiem to jest umiejętność budowania zespołu. Kierowanie współczesnym skomplikowanym organizmem bankowym to nie jest robota dla solisty. To jest umiejętność budowania najlepszego z możliwych zespołów, wskazania celu, który będzie dawał pracownikom banku poczucie sensu i angażowania się, oraz tworzenia takiej sytuacji wewnątrz banku, która pozwoli wszystkim na poczucie sprawstwa.
Etyczna wrażliwość i ogromne poczucie odpowiedzialności, niezbyt duża chęć do podejmowania ryzyka, to byłyby dobre cechy prezesa banku.
Wyższa etyka powinna wyróżniać banki?
Jeżeli kieruje się firmą, dla której pracuje grupa pracowników i oferuje się usługi czy produkty, to etyki nigdy dość. Bez względu na to czy jest to firma farmaceutyczna, czy bank. Nieetyczne zachowanie prędzej czy później dyskwalifikuje z rynku.
Kiedy bankierzy w St. Zjednoczonych zatracili poczucie przyzwoitości, często nastawieni byli tylko na zysk, skończyło się fatalnie dla wszystkich kryzysem. Bankierzy nie zapomnieli tamtej lekcji? Mamy problem np. z bankami włoskimi, a państwo ma im pomagać.
Historia zatacza koło. Martwi mnie bardzo UniCredit, którego przed laty wybieraliśmy jako nieoszlifowany diament, uważany za jeden z najlepszych banków w Europie, wzór.
Pomoc państwa dla banków, którą zapowiadają Włosi, nie wróży nic dobrego. To znowu jest zwiększanie ryzyka właścicielstwa państwa nad bankami. Jeśli to się stanie w taki sposób jaki jest zapowiadany, to tym większe ryzyko.
Jakie zagrożenia stoją przed sektorem bankowym w Polsce?
Kwestia frankowiczów jest trudna, bo wiąże się z olbrzymimi kwotami, które dzisiaj ciążą nad klientami banków, ale mogą też zaciążyć nad samymi bankami.
Toczy się dyskusja jak potencjalne zobowiązania banków wobec frankowiczów, ograniczą ich możliwość wypłaty dywidendy. Jeśli będą takie restrykcje i ograniczenia, bankom będzie trudno znaleźć nowy kapitał. Inwestorzy nie będą skłonni oddawać kapitału takim bankom, więc ograniczają się dalsze możliwości rozwoju.
Musimy liczyć na przytomność nadzorcy bankowego, że nie dopuści do większych strat w sektorze bankowym.
Zaostrzy się konkurencja na rynku?
Tak. Ci, którzy byli bardziej roztropni w przeszłości, często podejrzewani o zbytni konserwatyzm i niezrozumienia współczesnego rynku finansowego, dzisiaj mogą nabrać wiatru w żagle nie mając takich obciążeń. Granie na krawędzi ryzyka z klientami się nie opłaca, ponieważ zaufanie jest trudno zdobyć, ale bardzo łatwo stracić.
Opłaca się być bankowym konserwatystą, mimo że ta branża kojarzy się z nowymi technologiami?
Jedno drugiego absolutnie nie wyklucza. Jestem konserwatystką, zawsze miałam poczucie, że każde ryzyko ma swoje granice i nawet jeśli byłabym skłonna zaryzykować swoje pieniądze, to 5 razy się zastanowiłam zanim zaryzykowałam pieniądze moich klientów.
Więc roztropność w podejmowaniu ryzyka finansowego nie wyklucza bycia nowoczesnym bankiem wykorzystującym nowoczesne technologie?
Świat i system bankowy nie ma innego wyjścia jak inwestować w rozwój technologii, żeby ułatwiać dostęp klientom do produktów bankowych. Nie wyobrażam sobie dzisiaj biegania do banku z każdym przelewem czy wypłatą gotówki.