Dokumentacja medyczna ma być tylko w formie elektronicznej

Informatyzację placówek służby zdrowia będą wymuszali pacjenci i lekarze, bo to głównie oni korzystają z dobrodziejstw rozwiązań elektronicznych – mówi „Rz” Marcin Węgrzyniak, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ).

Publikacja: 11.10.2016 07:25

Marcin Węgrzyniak

Marcin Węgrzyniak

Foto: materiały prasowe

Rz: Od stycznia 2018 r. dokumentacja medyczna ma być prowadzona wyłącznie w formie elektronicznej. Jak dzisiaj wygląda poziom informatyzacji placówek medycznych?

 

Marcin Węgrzyniak, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ): Z II edycji badań poziomu informatyzacji podmiotów leczniczych wynika, że w 2016 r. jest on o ponad 10 proc. wyższy niż w 2014 r. , gdy elektroniczną dokumentację medyczną (EDM) prowadziło 25 proc. szpitali (dziś ponad 41 proc.). Z kolei placówek udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych innych niż szpitalne, jest 26 proc. Tegoroczna edycja badania przeprowadzona została wspólnie z Narodowym Funduszem Zdrowia, który ma zdecydowanie większą siłę argumentów, chociażby z uwagi na  relacje finansowe. Przeprowadzona w 2016 r. edycja badania  jest reprezentatywna  dla  szpitali - odpowiedziało nam prawie 60 proc. z nich - a także placówek udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych innych niż szpitalne, w tym zakładów opiekuńczo-leczniczych, gdzie odpowiedź otrzymaliśmy od ponad 50 proc. podmiotów. Nieco gorzej jest z reprezentatywnością w zakresie podmiotów z zakresu ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych, w tym POZ (podstawowej opieki zdrowotnej) i AOS (ambulatoryjnych ośrodków specjalistycznych), z których większość to praktyki indywidualne i grupowe. Te sprawozdają się nam mniej chętnie. Pracujemy jednak nad tym, by z tej grupy wyodrębnić przedsiębiorstwa, czyli duże placówki, dzięki czemu uzyskamy dane reprezentatywne z wyłączeniem indywidualnych i grupowych praktyk lekarskich i pielęgniarskich.

Czy 42 proc. szpitali i 26 proc. podmiotów udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych to nie za mało na niewiele ponad rok przed całkowitą informatyzacją dokumentacji medycznej?

Dla nas ważne jest, że aż 42 proc. szpitali, które wszędzie na świecie są liderami informatyzacji, jest już przygotowanych do zmiany. Można przypuszczać, że  lekarze pracujący w szpitalach doświadczając korzyści płynących z wdrożenia EDM będą „wymuszać” informatyzację w innych placówkach.

Czy ociąganie ze strony pozostałych placówek nie wynika z trudności w wyborze dostawcy oprogramowania?

Podmioty mają swobodę wyboru, od kogo kupią oprogramowanie potrzebne do wdrożenia EDM. Ministerstwo Zdrowia i CSIOZ określiły standardy, które musi ono spełniać, by dokument medyczny sporządzony w jednym szpitalu dało się odczytać w innym szpitalu, który zakupił i korzysta z systemu innego producenta. CSIOZ już dwa lata temu opracowało  implementację międzynarodowego standardu HL7 CDA, który, jak wynika z przeprowadzonego w tym roku badania jest najpopularniejszym standardem w Polsce. Niektóre podmioty lecznicze nie przechodzą na system elektronicznej dokumentacji medycznej ze źle pojętej oszczędności. Problemem dla części z nich  mogło być zdobycie środków na oprogramowanie, ale z naszych analiz wynika, że głównym, a na pewno najważniejszym  źródłem inwestycji dla tych, którzy EDM już wdrożyli, były środki europejskie. Szpitale skorzystały głównie z perspektywy unijnej na lata 2007–2013. Z monitoringu dot. realizacji projektów E-zdrowia, przeprowadzonego w ramach regionalnych programów operacyjnych, wynika, że w perspektywie 2007–2013 wykorzystano na ten cel ok. 1 mld zł, natomiast według ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia, w perspektywie na lata 2014–2020 jest to kwota blisko 1,8 mld zł.

 

 

Ile kosztuje oprogramowanie dla dużego szpitala?

Wszystko zależy od tego, jak dużo szpital chce zrobić, ale koszt takiej inwestycji w naprawdę dużych placówkach szacuje się na ok. 3 mln zł. Płaci się nie tylko za sam system, ale również jego integrację z urządzeniami medycznymi często wysokospecjalistycznymi, oraz niezbędną infrastrukturę, np. serwery. W przypadku średniej wielkości placówek POZ czy też indywidualnych i grupowych praktyk lekarskich dobrą alternatywą są rozwiązania w postaci usług abonamentowych, których rynek rozwija się dość dynamicznie. Dostęp do takiej usługi można kupić już za 100 zł miesięcznie.

Niektórzy eksperci przestrzegają jednak, że takie usługi nie zawsze odpowiadają wymogom prowadzenia dokumentacji medycznej, bo według nich istnieje ryzyko, że po wygaśnięciu abonamentu dostęp do dokumentacji może być utrudniony.

Praktycznie każdy liczący się gracz na rynku zapewnia możliwość zgrania dokumentacji lub pobrania jej w całości na dysk. Właścicielem dokumentów jest placówka lecznicza, nie ma więc zagrożenia, że jak przestaniemy płacić abonament, to stanie się ona własnością dostarczyciela. CSIOZ nie rekomenduje wprawdzie konkretnych firm, ale rozmawia o standardach i interoperacyjności z dwoma organizacjami, w których zrzeszona jest większość twórców oprogramowania sprzedawanego na rynku medycznym - Stowarzyszeniem Twórców Oprogramowania Rynku Medycznego (STORM) i Polską Izbą Informatyki Medycznej. Producenci oprogramowania sami są zainteresowani wymaganiami jakościowymi ze strony regulatora.

Kolejną kwestią jest bezpieczeństwo danych pacjentów, szczególnie w kontekście outsourcingu usług teleinformatycznych.

Istniała wątpliwość, czy informatycy mogą administrować systemami medycznymi, które teoretycznie są objęte tajemnicą lekarską i powinien mieć do nich dostęp tylko lekarz.  Wątpliwości te zostały jednak rozwiane po zmianach ustawy o systemie informacji medycznej i innych ustaw z 2015 r. Outsourcing w wielu przypadkach jest konieczny, bo koszty utworzenia serwerowni w podmiocie wahają się od 2 mln zł w górę i najczęściej są nie do udźwignięcia dla podmiotów leczniczych. Nic dziwnego, że 27 proc. szpitali deklaruje zainteresowanie korzystaniem z usług outsourcingowych. Są one wygodne także dla praktyk lekarskich, bo do obsługi oprogramowania lekarz potrzebuje tylko laptopa, a wszystkie dane są zapisywane w chmurze.

Pojawiają się jednak głosy, że chmura nie jest bezpieczna dla danych medycznych.

Chętnie rozwieję te mity. Są różne rodzaje chmur. W przypadku publicznej, rzeczywiście możemy nie wiedzieć, gdzie przechowywane są dane, ale chmura prywatna nie pozostawia takich wątpliwości. Jedyną różnicą jest to, że serwery nie stoją w szpitalu i do niego nie należą, a są przez niego wynajmowane lub wynajmowana jest moc obliczeniowa. I słusznie, bo szpitalom ciężko jest konkurować z firmami informatycznymi m.in. w zakresie kadry informatycznej czy poziomu bezpieczeństwa. Nie ma więc sensu, by budowały serwerownię za 5 mln zł zamiast skupiać się na głównym przedmiocie swojej działalności. W mojej opinii przetwarzanie danych w profesjonalnym ośrodku jest bezpieczniejsze niż w zaimprowizowanej szpitalnej serwerowni.

Czy wszystkie szpitale i przychodnie zdążą się zinformatyzować do 2018 r.?

Moim zdaniem nie uda się uniknąć opóźnień, zwłaszcza że ustawa nie przewiduje żadnych sankcji. Są jednak pewne pozytywne sygnały. Nowe kierownictwo resortu zdrowia przychyliło się do starań CSIOZ i  przy kontraktowaniu usług z NFZ pojawiła się premia w postaci pięciu punktów za prowadzenie elektronicznej dokumentacji medycznej. W mojej opinii to niemało, zwłaszcza, że za politykę jakości przyznawane jest siedem punktów, a wszystkich do zdobycia jest 100.

Jak jeszcze można zachęcić placówki do wdrażania elektronicznej dokumentacji medycznej?

Zawsze powtarzamy, że lepszą jakość będą wymuszali pacjenci i lekarze, bo to głównie oni skorzystają z informatyzacji podmiotów leczniczych, w tym wdrożenia EDM. Podmiot, który nie wdroży rozwiązań informatycznych, nie będzie mógł min. partycypować w ogólnokrajowym programie elektronicznej recepty, która znacznie ułatwi życie obu tym grupom. Argumentem dla kadry zarządzającej podmiotami leczniczymi są na pewno korzyści w postaci oszczędności jakie płyną z wdrożenie rozwiązań informatycznych. Dobrym przykładem jest chociażby wdrożenie rozwiązań dot. zarządzania procesem farmacji szpitalnej.

—rozmawiała Karolina Kowalska

Rz: Od stycznia 2018 r. dokumentacja medyczna ma być prowadzona wyłącznie w formie elektronicznej. Jak dzisiaj wygląda poziom informatyzacji placówek medycznych?

Marcin Węgrzyniak, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ): Z II edycji badań poziomu informatyzacji podmiotów leczniczych wynika, że w 2016 r. jest on o ponad 10 proc. wyższy niż w 2014 r. , gdy elektroniczną dokumentację medyczną (EDM) prowadziło 25 proc. szpitali (dziś ponad 41 proc.). Z kolei placówek udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych innych niż szpitalne, jest 26 proc. Tegoroczna edycja badania przeprowadzona została wspólnie z Narodowym Funduszem Zdrowia, który ma zdecydowanie większą siłę argumentów, chociażby z uwagi na  relacje finansowe. Przeprowadzona w 2016 r. edycja badania  jest reprezentatywna  dla  szpitali - odpowiedziało nam prawie 60 proc. z nich - a także placówek udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych innych niż szpitalne, w tym zakładów opiekuńczo-leczniczych, gdzie odpowiedź otrzymaliśmy od ponad 50 proc. podmiotów. Nieco gorzej jest z reprezentatywnością w zakresie podmiotów z zakresu ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych, w tym POZ (podstawowej opieki zdrowotnej) i AOS (ambulatoryjnych ośrodków specjalistycznych), z których większość to praktyki indywidualne i grupowe. Te sprawozdają się nam mniej chętnie. Pracujemy jednak nad tym, by z tej grupy wyodrębnić przedsiębiorstwa, czyli duże placówki, dzięki czemu uzyskamy dane reprezentatywne z wyłączeniem indywidualnych i grupowych praktyk lekarskich i pielęgniarskich.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona