Sądy: 325 tys. zł za cierpienia po amputacji zdrowej piersi

Cierpienia kobiety, której w wyniku niedbale przeprowadzonego badania i błędnej diagnozy usunięto zdrową pierś oraz węzły chłonne, uzasadniają przyznanie kilkuset tysięcy złotych zadośćuczynienia za błąd medyczny.

Aktualizacja: 18.08.2016 10:42 Publikacja: 18.08.2016 10:30

Sądy: 325 tys. zł za cierpienia po amputacji zdrowej piersi

Foto: 123RF

Tak orzekły sądy rozpoznające sprawę Bożeny B. (dane zmienione), dziś ponadczterdziestoletniej, która zarzuciła lekarzom dwóch placówek medycznych błędy diagnostyczne i terapeutyczne.

Uwierzyli w wynik jednego badania

Po niepokojącym wyniku badania USG Bożena B. została poddana biopsji cienkoigłowej guzka w prawej piersi w placówce leczniczej A. Wynik badania histopatologicznego wskazywał jednoznacznie, że guz ma charakter nowotworu złośliwego. Pacjentka została poinformowana o konieczności operacyjnego usunięcia guza. W dokumentacji medycznej lekarz zalecił wykonanie tzw. badania śródoperacyjnego zmiany, ale zalecenie to nie zostało ujęte w wydanym pacjentce odpisie.

Bożena B. zdecydowała, że dalsze leczenie będzie prowadzić w placówce leczniczej B – Instytucie w G. Tam, po badaniu manualnym i zapoznaniu się z wynikiem badania z placówki A, lekarka rozpoznała jeszcze bardziej niepokojący stan: rak piersi prawej z podejrzeniem zmiany dwuogniskowej, czyli istnienie dwóch guzów. Zleciła biopsję drugiej zmiany oraz RTG klatki piersiowej. Biopsja nie doszła do skutku, bo lekarz nie znalazł drugiego guzka. Wykonał natomiast biopsję węzłów chłonnych. Ani to badanie, ani prześwietlenie nie wykazały żadnych niepokojących zmian.

Bożenę B. poddano jeszcze badaniu rezonansem magnetycznym, które uwidoczniło dwie zmiany w prawej piersi, przy czym lekarz zastrzegł, że nie można jednoznaczne ustalić, że to nowotwór . Opisując badanie odwołał się do wcześniejszych danych z historii choroby stwierdzając na ich podstawie, że większego guzka należy zakwalifikować jako złośliwy proces rozrostowy. Mniejszego guzka uznał za zmianę podejrzaną, wymagającą weryfikacji.

W czasie kolejnej konsultacji, tym razem u chirurga, Bożena B. usłyszała, że chociaż są wątpliwości co do charakteru drugiego guza, to należy usunąć całą pierś, bo wynik pierwszej biopsji i wynik rezonansu są wystarczające do postawienia diagnozy. Na pytanie Bożeny B. o możliwość wykonania badania śródoperacyjnego w celu potwierdzenia lub wykluczenia charakteru nowotworowego zmiany, chirurg odpowiedział, że jest to technicznie niemożliwe. Jego zdaniem niewskazana była operacja oszczędzająca (wycięcie samych guzków) , gdyż stadium choroby nie jest wczesne i są już przerzuty okołomiejscowe.

Nieodwracalne skutki

Zabieg mastektomii został przeprowadzony dwa miesiące później. Dopiero przed operacją, gdy rehabilitantka instruowała pacjentkę jak powinno się postępować po amputacji, Bożena B. dowiedziała się, że wycięte zostaną także węzły chłonne prawej pachy.

Badanie histopatologiczne materiału tkankowego pobranego podczas operacji przeprowadziło dwóch lekarzy . Żaden nie potwierdził nowotworowego charakteru zmian w piersi Bożeny B. Histopatolog poinformował kobietę, że zmiany w jej piersi to przerośnięte gruczoły, z którymi mogła żyć i nie wymagały operacji. Jego zdaniem materiał z pierwszej biopsji prawdopodobnie został przesuszony i nie nadawał się w ogóle do diagnozowania, a biopsję należało powtórzyć. Potwierdziła to potem lekarka w placówce B. Przyznała, że popełniono błąd i wyraziła żal, że nie zdecydowała się na ponowną biopsję zanim pacjentka została skierowana na operacją.

W pozwie do Sądu Okręgowego w Gliwicach Bożena B. domagała się od podmiotów leczniczych A i B solidarnie 500 tys. zł zadośćuczynienia za uszkodzenie ciała i wywołanie rozstroju zdrowia, a także odszkodowania za koszty poniesione na protezę piersi, gorset ortopedyczny oraz specjalistyczną bieliznę. Oprócz tego od każdego pozwanego żądała po 25 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. Chciała też, by sąd ustalił odpowiedzialność pozwanych za szkody, które mogły powstać w przyszłości.

Argumentowała, że błąd diagnostyczny, którego dopuścili się lekarze pozwanych podmiotów, pociągnął za sobą wybór niewłaściwych metod i środków leczenia: dokonanie zbędnego zabiegu. Wszystko zaś doprowadziło do poważnych szkód, często nieodwracalnych. Choć obecnie stan zdrowia Bożeny B. jest ogólnie dobry, to utrata piersi wraz z węzłami chłonnymi pachy stanowi 15-proc. uszczerbek na zdrowiu. Kobieta skarży się na bóle prawej ręki, nie może wykonywać ciężkich prac fizycznych. Musi poddawać się rehabilitacji, wskazana jest też rekonstrukcja piersi , co jednak wiąże się z możliwością wystąpienia powikłań.

Do dziś Bożena B. boryka się z dolegliwościami psychologicznymi. Jak stwierdziła biegła psycholog stres związany z ryzykiem utraty zdrowia lub życia, jakiego doświadczyła powódka, jest stresem o najwyższej wadze. Był tym silniejszy, że w tym czasie kobieta przebywała na urlopie macierzyńskim, opiekowała się dwójką dzieci. Po uzyskaniu informacji o niepotrzebnej amputacji piersi doznała szoku, miała objawy depresji, czuje się oszpecona i nieatrakcyjna. Bardzo obniżyło się jej zaufanie do służby zdrowia. Obawia się, że kolejny raz ona lub jej najbliżsi zostaną błędnie zdiagnozowani. Nadal odczuwa chroniczny niepokój, jest płaczliwa i drażliwa. Wstydzi się swojego wyglądu i bardzo emocjonalnie reaguje w sytuacjach towarzyskich, które wymagają prezentacji własnej kobiecości lub nawet rozmowy na ten temat.

Po operacji Bożena B. zmuszona była także zrezygnować z dobrze płatnej pracy na etacie w banku i założyć własną działalność gospodarczą. Wiązało się to z obniżeniem dochodów.

Solidarnie zapłacą za błąd

Przy wydawaniu orzeczenia Sąd Okręgowy w Gliwicach (sygn. akt I C 118/12) oparł się na opiniach biegłych patomorfologa i chirurga onkologa. Wynikało z nich, że lekarze zdiagnozowali raka na podstawie wyników badania cytologicznego obarczonego brakami formalnymi – na karcie badania brakowało pieczątki i podpisu histopatologa, co powinno było co najmniej wzbudzać wątpliwość. Dokument ten w ogóle nie powinien być brany pod uwagę i stanowić podstawy do diagnozy ani decyzji o sposobie leczenia.

- Opierając się na fałszywej przesłance - która była możliwa do wychwycenia przez personel medyczny i powinna była być zauważona i zweryfikowana, zwłaszcza że także pozostałe badania nie pozwoliły na postawienie jednoznacznej diagnozy złośliwego dwuogniskowego raka piersi – doprowadzono do postawienia błędnej diagnozy i najbardziej radykalnego sposobu leczenia. W konsekwencji spowodowano drastyczne skutki po stronie powódki. Pomimo braku jednoznacznej diagnozy drugiego guzka nie podjęto decyzji o leczeniu oszczędzającym, decydując nie tylko o amputacji piersi, ale także o usunięciu węzłów chłonnych co – nawet gdyby zakładać prawidłowość oceny złośliwego charakteru jednego z guzów - nie było uzasadnione – stwierdził Sąd.

W jego ocenie pozwany A ponosi odpowiedzialność za błąd medyczny polegający na wadliwej ocenie badanego preparatu, co rzutowało na cały dalszy proces medyczny u pozwanego B. Ten drugi zaś odpowiada za niedbałe prowadzenie procesu leczniczego, które w ostateczności doprowadziło do nieodwracalnych skutków. Ich odpowiedzialność za krzywdę powódki jest solidarna.

Jednak zadośćuczynienie przyznane Bożenie B. było niższe od żądanego. Zdaniem Sądu kwota przewyższająca 300 tys. zł byłaby pozbawiona podstaw. Mimo traumatycznych przeżyć i nieodwracalnych skutków pacjentka powróciła bowiem do w miarę normalnego życia – pracuje, prowadzi dom, opiekuje się dziećmi. Nie doznała niepełnosprawności, która wykluczałaby ją z aktywnego życia. Sprawność ruchowa została zachowana, powódka może uprawiać sporty, a ograniczenia dotyczą tylko skali obciążeń. Krzywda w sferze psychicznej związana z deformacją ciała mogłaby, zdaniem Sądu, zmniejszyć się po operacji rekonstrukcji piersi, pomocna byłaby też terapia psychologiczna.

Sąd uwzględnił także roszczenie o 25 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta, ale tylko w stosunku do placówki medycznej B. Nie wypełniła ona bowiem obowiązku udzielenia powódce wszechstronnej i szczegółowej informacji przed wyrażeniem przez nią zgody na zabieg. Lekarz nie poinformował Bożeny B., że oprócz piersi zostaną usunięte węzły chłonne. Poza tym lekarz wprowadził Bożenę B. w błędne przekonanie, że badanie śródoperacyjne jest niemożliwe do wykonania ze względów technicznych, a amputacja piersi jest jedynym wskazanym sposobem leczenia, że operacja oszczędzająca jest niewskazana, a leczenie takie będzie nieskuteczne w jej przypadku i nie wykluczy zagrożenia jej życia. Wyrażając zgodę na operację pacjentka była przeświadczona, że to w zasadzie jedyne wyjście.

Placówka medyczna A nie odpowiada natomiast na podstawie ustawy o prawach pacjenta, gdyż zdaniem Sądu nie stosowała wobec powódki odpowiednich świadczeń wymaganych wiedzą medyczną. Zaniedbania placówki A sprowadzały się do przesuszenia materiału pobranego do badania i niedbałego opracowania wyniku badania . Stanowiło to błąd medyczny, za który Bożenie B. przyznane zostało zadośćuczynienie na podstawie kodeksu cywilnego. Jednak roszczenia na podstawie ustawy o prawach pacjenta mają odrębny charakter i w tym przypadku nie było przesłanek do ich zaspokojenia.

Sąd ustalił też solidarną odpowiedzialność pozwanych na przyszłość. Bożena B. nie będzie musiała wykazywać ich odpowiedzialności za szkody mogące powstać w przyszłości jako następstwa przebiegu diagnostyki i leczenia przeprowadzonego przez pozwanych.

Obaj pozwani wnieśli apelację, ale została ona oddalona przez Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 16 czerwca 2016 (sygn. akt V ACa 723/15). Orzeczenie jest prawomocne.

Tak orzekły sądy rozpoznające sprawę Bożeny B. (dane zmienione), dziś ponadczterdziestoletniej, która zarzuciła lekarzom dwóch placówek medycznych błędy diagnostyczne i terapeutyczne.

Uwierzyli w wynik jednego badania

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów