Kromka białego chleba, odrobina masła i wędlina w postaci mielonki niewiadomego pochodzenia. Takie śniadania w polskich szpitalach to codzienność. Pozostałe posiłki nie odbiegają od tej normy. Często dostarcza je do szpitala firma kateringowa. Zazwyczaj ta, która zaoferowała w przetargu najniższą cenę. Na przykład 7 zł za obiad.
Lecznice w końcu się doigrały. W pięciu warszawskich szpitalach mogło dojść do zatruć pokarmowych u pacjentów. Chodzi o Szpital im. Orłowskiego przy ul. Czerniakowskiej, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc przy ul. Płockiej, Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka przy placu Starynkiewicza, Szpital Kliniczny przy ul. Banacha oraz Instytut Neurologii i Psychiatrii przy ul. Sobieskiego.
Wszystkie pięć szpitali miało umowy na dostarczanie posiłków z tą samą firmą kateringową.
Sprawę wyjaśnia powiatowy inspektor sanitarny i bada źródło zakażenia. Jak informuje dyrektor instytucji Andrzej Zabielski, na razie u 12 ze 176 osób poddanych badaniom laboratoryjnym służby stwierdziły zakażenie wirusami. W tym u jednej salmonellą. Sanepid w firmie kateringowej zaostrzył procedury dobrej praktyki higienicznej oraz dobrej praktyki produkcyjnej.
W firmie została także przeprowadzona dezynfekcja.