Endometrioza spowodowana jest rozrastaniem się błony śluzowej macicy w inne miejsca ciała. Najczęściej atakuje jajniki i inne narządy m.in. jamy brzusznej lub pęcherza moczowego. Zdarza się, że zmiany pojawiają się w płucach, wątrobie, a nawet w mózgu. Znajdująca się poza macicą tkanka w dniach menstruacji złuszcza się i krwawi – tak samo jak błona śluzowa macicy. W zaatakowanych narządach pojawiają się stany zapalne i zrosty. To powoduje ból, który niejednokrotnie uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
Kobiety z endometriozą przez wiele lat krążą po lekarzach, zanim choroba zostanie u nich wykryta, bo ginekolodzy często odsyłają je do innych specjalistów, np. z podejrzeniem jelita drażliwego, czytamy w Onecie. Endometrioza rozpoznawana jest dopiero w najbardziej zaawansowanym stadium choroby, kiedy są już jej powikłania, np. zrosty na jajnikach lub jajowodach.
Szacuje się, że na endometriozę cierpi na świecie prawie 200 mln kobiet, w Polsce około 2 mln. Zdaniem Lucyny Jaworskiej-Wojtas, prezes Fundacji Pokonać Endometriozę, należy utworzyć Narodowy Program Walki z Endometriozą, żeby poprawić wykrywanie i leczenie tej choroby. Do ministra zdrowia trafił już list z propozycją utworzenia takiego programu – relacjonuje Onet.
- Wielu lekarzy ma wciąż dużą trudność z prawidłowym zdiagnozowaniem tej choroby u cierpiących pacjentek. (...) Spotykają się z całkowitym brakiem zrozumienia w swoich środowiskach w pracy i wśród najbliższych. Wiele rodzin przez to ulega rozpadowi. A wszystko przy niemożliwym wręcz do zniesienia bólu i wyłączeniu z jakiejkolwiek aktywności – przekonuje podpisana pod listem Lucyna Jaworska-Wojtas.
Wczesne wykrycie choroby ma ogromne znacznie dla młodych kobiet, które pragną urodzić dzieci. Trudności z płodnością ma prawie połowa kobiet cierpiących na endometriozę. Wcześnie rozpoczęte leczenie daje jednak szansę na ciążę, nawet bez potrzeby użycia metody sztucznego zapłodnienia in vitro.