Aż o 17 proc. zmniejszają ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, a więc m.in. zawałów, stosowane od czterech lat w leczeniu cukrzycy inhibitory SGLT-2. Zmniejszenie ryzyka niewydolności serca wynosi natomiast 27 proc. Choć mechanizm odpowiedzialny za to działanie nie jest znany, lekarze wiążą z nim wielkie nadzieje. Powikłania sercowo-naczyniowe występują bowiem u większości cukrzyków.
Niestety, nowoczesne leki wciąż nie są w Polsce refundowane. Pacjent, który chce zastąpić nimi te finansowane przez NFZ, musi wydać około 120-150 zł miesięcznie, czyli kwotę będącą poza zasięgiem wielu osób, szczególnie starszych i schorowanych.
Zmienić strukturę wydatków
Kardioprotekcyjne, czyli chroniące serce, działanie nowych leków potwierdziły wyniki DECARE-TIMI 58, największe dotychczas badanie inhibitorów SGLT-2 uwzględniające ich działanie na układ sercowo-naczyniowy. Wyniki badania, w którym uczestniczyło ponad 17 tys. pacjentów z 33 krajów, dały nadzieję na skuteczne obniżenie ryzyka kardiologicznego u pacjentów z cukrzycą. A jest ono duże, bo z powodu chorób krążenia umiera nawet 80 proc. chorych, a 60-letni diabetyk po zawale żyje o 12 lat krócej od zdrowego rówieśnika. W dodatku prawdopodobieństwo wystąpienia zawału u diabetyka jest pięciokrotnie większe niż u człowieka zdrowego. Jeśli wziąć pod uwagę, że na cukrzycę choruje nawet 3 miliony Polaków, a drugie tyle ma stan przedcukrzycowy, ryzyko to dotyczy nawet 16 proc. społeczeństwa.
Kłopot w tym, że na terapie stosowane w cukrzycy resort zdrowia już dziś przeznacza 1 mld zł, czyli jedną dwunastą wszystkich wydatków na leki. – Refundacja terapii w chorobach częstych, takich jak cukrzyca, stanowi dla publicznego płatnika duże wyzwanie. Po pierwsze dlatego, że liczba tych pacjentów jest duża, jednak nie do końca sprecyzowana, w związku z czym podejmowanie decyzji o refundacji w tych obszarach terapeutycznych jest trudne – mówi dr hab. Maciej Niewada, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. I dodaje, że przy obecnym poziomie wydatków na terapie stosowane w cukrzycy można by raczej mówić o zmianie struktury wydatków, a nie o zwiększaniu budżetu. – W cukrzycy największą część wydatków stanowią insuliny. Dobrze byłoby więc znaleźć takie rozwiązanie, które pozwoliłoby tak wpasować w ścieżkę terapeutyczną nowoczesne leki, by zmniejszały one zapotrzebowanie na insulinę – podpowiada dr. hab. Maciej Niewada.
Jak przyznają specjaliści, wizja stosowania insuliny jest dla pacjentów trudna z wielu powodów. – Obserwujemy, że wielu pacjentom trudno jest się pogodzić z samą świadomością, że są chorzy. Jeśli do tego mają zacząć stosować lek, który wymaga użycia igły, a więc fizycznego naruszenia powłok skóry, są jeszcze mniej chętni do jego zastosowania. Wiele osób nawet nie wykupuje recept, narażając własne zdrowie i życie. Dlatego w wielu krajach uruchomiono usługę przypominania o nowym leku, zwaną „new medicine service”, polegającą na tym, że aptekarz wysyła do pacjenta informację o konieczności wykupienia, a potem zastosowania takiego leku, i tłumaczy mu, dlaczego jego stosowanie jest takie istotne – mówi Michał Byliniak, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, prezydent Grupy Farmaceutycznej Unii Europejskiej.