Nowe leki szansą dla cukrzyków

Wprowadzenie do refundacji najnowszych leków, zmniejszających ryzyko powikłań kardiologicznych, nie musi wymagać zwiększenia wydatków – uważają eksperci.

Publikacja: 01.02.2019 15:15

Nowe leki szansą dla cukrzyków

Foto: Adobe Stock

Aż o 17 proc. zmniejszają ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, a więc m.in. zawałów, stosowane od czterech lat w leczeniu cukrzycy inhibitory SGLT-2. Zmniejszenie ryzyka niewydolności serca wynosi natomiast 27 proc. Choć mechanizm odpowiedzialny za to działanie nie jest znany, lekarze wiążą z nim wielkie nadzieje. Powikłania sercowo-naczyniowe występują bowiem u większości cukrzyków.

Niestety, nowoczesne leki wciąż nie są w Polsce refundowane. Pacjent, który chce zastąpić nimi te finansowane przez NFZ, musi wydać około 120-150 zł miesięcznie, czyli kwotę będącą poza zasięgiem wielu osób, szczególnie starszych i schorowanych.

Zmienić strukturę wydatków

Kardioprotekcyjne, czyli chroniące serce, działanie nowych leków potwierdziły wyniki DECARE-TIMI 58, największe dotychczas badanie inhibitorów SGLT-2 uwzględniające ich działanie na układ sercowo-naczyniowy. Wyniki badania, w którym uczestniczyło ponad 17 tys. pacjentów z 33 krajów, dały nadzieję na skuteczne obniżenie ryzyka kardiologicznego u pacjentów z cukrzycą. A jest ono duże, bo z powodu chorób krążenia umiera nawet 80 proc. chorych, a 60-letni diabetyk po zawale żyje o 12 lat krócej od zdrowego rówieśnika. W dodatku prawdopodobieństwo wystąpienia zawału u diabetyka jest pięciokrotnie większe niż u człowieka zdrowego. Jeśli wziąć pod uwagę, że na cukrzycę choruje nawet 3 miliony Polaków, a drugie tyle ma stan przedcukrzycowy, ryzyko to dotyczy nawet 16 proc. społeczeństwa.

Kłopot w tym, że na terapie stosowane w cukrzycy resort zdrowia już dziś przeznacza 1 mld zł, czyli jedną dwunastą wszystkich wydatków na leki. – Refundacja terapii w chorobach częstych, takich jak cukrzyca, stanowi dla publicznego płatnika duże wyzwanie. Po pierwsze dlatego, że liczba tych pacjentów jest duża, jednak nie do końca sprecyzowana, w związku z czym podejmowanie decyzji o refundacji w tych obszarach terapeutycznych jest trudne – mówi dr hab. Maciej Niewada, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. I dodaje, że przy obecnym poziomie wydatków na terapie stosowane w cukrzycy można by raczej mówić o zmianie struktury wydatków, a nie o zwiększaniu budżetu. – W cukrzycy największą część wydatków stanowią insuliny. Dobrze byłoby więc znaleźć takie rozwiązanie, które pozwoliłoby tak wpasować w ścieżkę terapeutyczną nowoczesne leki, by zmniejszały one zapotrzebowanie na insulinę – podpowiada dr. hab. Maciej Niewada.

Jak przyznają specjaliści, wizja stosowania insuliny jest dla pacjentów trudna z wielu powodów. – Obserwujemy, że wielu pacjentom trudno jest się pogodzić z samą świadomością, że są chorzy. Jeśli do tego mają zacząć stosować lek, który wymaga użycia igły, a więc fizycznego naruszenia powłok skóry, są jeszcze mniej chętni do jego zastosowania. Wiele osób nawet nie wykupuje recept, narażając własne zdrowie i życie. Dlatego w wielu krajach uruchomiono usługę przypominania o nowym leku, zwaną „new medicine service”, polegającą na tym, że aptekarz wysyła do pacjenta informację o konieczności wykupienia, a potem zastosowania takiego leku, i tłumaczy mu, dlaczego jego stosowanie jest takie istotne – mówi Michał Byliniak, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, prezydent Grupy Farmaceutycznej Unii Europejskiej.

Mniej insuliny

Diabetolodzy przypominają, że insulina jest najsilniej działającą substancją obniżającą poziom cukru we krwi i jedyną opcją dla pacjentów z cukrzycą typu I, a także z zaawansowaną cukrzycą typu II, u których po wielu latach inne leki działać nie będą. Starają się jednak opóźniać jej włączenie. Wiedzą, że pacjenci nie chcą przyjmować insuliny, także dlatego, że w większych dawkach powoduje ona tycie. Alternatywa w postaci środków, które pozwoliłyby jak najbardziej opóźnić włączanie do terapii insuliny, wydaje się więc korzystna zarówno dla samych chorych, jak i dla systemu.

Rozwiązaniem mogłyby być inhibitory SGLT-2, które w październiku 2018 r. Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne (American Diabetes Association, ADA) oraz Europejskie Stowarzyszenie Badań nad Cukrzycą (European Association for the Study of Diabetes EASD) umieściło je w swoich zaleceniach jako wiodące leki w leczeniu cukrzycy typu 2. Głównym powodem takiej decyzji był jednak wpływ tych leków na układ sercowo-naczyniowy. – To rozwiązanie jest niezwykle ważne z perspektywy kardiologicznej, ponieważ zarówno z raportu „Cukrzyca. Ukryta pandemia”, jak i z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że powikłania sercowo-naczyniowe stanowią ponad 70 proc. wszystkich powikłań cukrzycowych – mówi dr n. med. Krzysztof Chlebus z I Katedry i Kliniki Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, współautor raportu.

Dlatego lekarze ubolewają, że choć stosuje się je już od czterech lat, nowe leki nie trafiły jeszcze na listę refundacyjną: – Mamy do dyspozycji dwie grupy leków mających udowodniony korzystny wpływ na ryzyko sercowo-naczyniowe, zmniejszających ryzyko zawału lub zgonu z przyczyn kardiologicznych. Należą do nich inhibitory SGLT-2 oraz agoniści receptora GLP-1, czyli starsze substancje z grupy leków inkretynowych. Niestety, żadne z nich nie są refundowane. Za miesięczną kurację agonistami receptora GLP-1 trzeba zapłacić 600 zł, a inhibitorami SGLT-2 – ok. 120–150 zł. I choć przepisujemy je pacjentom coraz częściej, nadal wielu z nich na nie po prostu nie stać. Dotyczy to szczególnie osób starszych, które na leczenie przeznaczają już i tak lwią część emerytury czy renty – mówi prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, były prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego.

Prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego dr hab. Maciej Niewada przyznaje, że refundowane terapie w cukrzycy można by nieco zdywersyfikować, bez nadwyrężania budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Również pacjentom zależy na rozszerzeniu opcji terapeutycznych, które są refundowane w większości krajów Unii Europejskiej.

Aż o 17 proc. zmniejszają ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, a więc m.in. zawałów, stosowane od czterech lat w leczeniu cukrzycy inhibitory SGLT-2. Zmniejszenie ryzyka niewydolności serca wynosi natomiast 27 proc. Choć mechanizm odpowiedzialny za to działanie nie jest znany, lekarze wiążą z nim wielkie nadzieje. Powikłania sercowo-naczyniowe występują bowiem u większości cukrzyków.

Niestety, nowoczesne leki wciąż nie są w Polsce refundowane. Pacjent, który chce zastąpić nimi te finansowane przez NFZ, musi wydać około 120-150 zł miesięcznie, czyli kwotę będącą poza zasięgiem wielu osób, szczególnie starszych i schorowanych.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej