Zamawiający i wykonawcy śledzą wyniki ostatnich rozgrywek ogłaszanych w wyrokach Krajowej Izby Odwoławczej, w których jedni opowiadają się za skanem oferty a inni za niedopuszczalnością takiego skanu. Większość ekspertów ze zrozumiałych względów opowiada się za dopuszczalnością skanu oferty składanej w przetargach. O powodach tak jednoznacznego stanowiska opowiem dalej.
Kto wygra walkę o skan oferty?
Dopuszczalność skanu oferty to problem prawny jedynie z pozoru. W rzeczywistości to spór bardziej techniczno-informatyczny. Najbardziej przekonujące argumenty przedstawiają nie prawnicy, ale eksperci zajmujący się podpisem elektronicznym. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji wydała stanowisko, w którym szczegółowo opisała dlaczego skan oferty opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym powinien zostać dopuszczony w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. O tym jak skan będzie traktowany przez Krajową Izbę Odwoławczą może przesądzić opinia Urzędu Zamówień Publicznych.
Czytaj także: Zamówienia publiczne: co się zmieni?
Nowelizacja ustawy Prawo zamówień publicznych z 22 czerwca 2016 roku wprowadziła wymóg elektronicznej komunikacji między zamawiającym a wykonawcą w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, w tym m.in. składania elektronicznych ofert.
Elektronizacja przebiegła w kilku etapach. Od kwietnia 2017 roku wprowadzili ją centralni zamawiający. Rok później pozostali zamawiający wymagali w swoich postępowaniach elektronicznego JEDZ (jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia), podczas gdy inne dokumenty mogły być składane w formie pisemnej. Natomiast od 18 października 2018 roku weszły w życie przepisy o elektronizacji postępowań unijnych, czyli tych, w których wartość szacunkowa zamówienia jest na przykład równa lub przekracza około 620 tys. zł w przypadku dostaw lub usług oraz prawie 24 mln zł w przypadku robót budowlanych. Przed nami, od stycznia 2020 roku, nastąpi jeszcze elektronizacja przetargów poniżej progu unijnego.