Ustawa o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych wchodzi w życie

Odtwarzanie połączeń ma finansować specjalny fundusz. Aby odbudować transport, finansowanie musi być stabilne – podkreślają samorządowcy.

Aktualizacja: 18.07.2019 11:42 Publikacja: 18.07.2019 08:07

Ustawa o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych wchodzi w życie

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Prawie 14 mln osób w Polsce doświadcza tzw. wykluczenia transportowego. To np. problem z dojazdem do pracy, lekarza, szkoły, a nawet brak jakiejkolwiek możliwości wyjazdu z własnej miejscowości. Dziś do 26 proc. sołectw w Polsce nie dociera żaden transport publiczny.

Czytaj także:

Rząd chce walczyć z białymi plamami na transportowej mapie Polski

– Bez dobrych połączeń transportowych i komunikacji publicznej miasta umierają – alarmują eksperci. Ten niedobry stan rzeczy ma zmienić wchodząca właśnie w życie ustawa o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych o charakterze użyteczności publicznej.

Pieniądze nie wystarczą

– Chcemy przywrócić komunikację publiczną na szczeblu gminno-powiatowym. Samorządy dostaną na ten cel dopłaty – zapowiadał prezes Jarosław Kaczyński na jednej z konwencji PiS. Dziś już wiadomo, że PiS wyda w tym roku znacznie mniej pieniędzy na powrót pekaesów do małych miejscowości. Zamiast zapowiadanych 800 mln będzie 300 mln zł, a program ruszy nie w lipcu, tylko we wrześniu. Jak ustaliła „Rz", Ministerstwo Infrastruktury ostro pracuje, by samorządy już w sierpniu mogły składać wnioski o dofinansowanie przywracanych linii.

Zdaniem ekspertów transport publiczny powinien być organizowany jako system. Dlatego ich zdaniem rządowy program powinien iść w stronę organizowania regionalnych systemów transportowych. W Warszawie mamy ZTM, który zarządza metrem, tramwajami, autobusami, ale gdy wyjedziemy na Mazowsze, takiego systemu już nie ma – zauważa Jan Mencwel ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. I dodaje, że mieszkaniec nawet nie wie, gdzie ma szukać informacji o połączeniach różnymi środkami, jeżeli one w ogóle są.

– Dobrze, że cokolwiek jest – mówi o ustawie Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Jego zdaniem jednak nowy fundusz to tylko rozwiązanie finansowe. Tymczasem potrzeba czegoś na kształt konstytucji transportu zbiorowego.

– Powinniśmy dążyć do wspólnego biletu na transport na danym terenie – mówi „Rzeczpospolitej" Furgalski.

Związek Powiatów Polskich jest mniej optymistyczny.

– Przewidziana na ten rok suma oznacza mocne zawężenie programu i każe zadać dwa kluczowe pytania. Po pierwsze, jak rząd ustawi kryteria i które połączenia autobusowe uzna za warte dofinansowania. Po drugie, jak długo rząd będzie dotował połączenia. Bo jeśli tylko rok albo dwa lata, to żaden samorząd nie zainwestuje w nowy tabor i nie zachęci przewoźników do tego, by realizowali niedochodowe połączenia – twierdzą samorządowcy.

Z przeprowadzonych przez samorząd województwa mazowieckiego dokonanych na podstawie dopłat do biletów ulgowych analiz wynika, że w ostatnich latach działalność transportowa staje się coraz bardziej nierentowna. Konkurencja cenowa, utrzymanie dużej siatki połączeń realizowanych przez pekaesy czy wzrost liczby samochodów to główne przyczyny malejącego zainteresowania podróżnych.

Winna jest niepewność

Duży wpływ na zaistniałą sytuację zdaniem samorządów ma aspekt prawny, czyli brak stabilnych uregulowań umożliwiających inwestowanie przez przewoźników w tabor i infrastrukturę.

W maju Sejm uchwalił ustawę, która ma pomóc w odbudowie transportu zbiorowego. Co przewiduje? Dofinansowanie z funduszu dla linii komunikacyjnych niefunkcjonujących od co najmniej trzech miesięcy przed wejściem ustawy w życie oraz linii, na które umowa o świadczenie usług dotyczących publicznego transportu zbiorowego zostanie zawarta po wejściu ustawy w życie.

Odtwarzanie zlikwidowanych połączeń ma się odbywać we współpracy z samorządami gminnymi, powiatowymi i wojewódzkimi. Fundusz jest państwowym funduszem celowym. W środę do RCL trafił projekt rozporządzenia, w którym MI proponuje, jak podzielić pieniądze. Zakłada się podział na dwie pule. Pierwsza, stanowiąca 11/12 całej sumy, będzie dzielona na wszystkie 16 województw. Druga, stanowiąca 1/12 całości (czyli w tym roku 25 mln zł, a od przyszłego roku ok. 67 mln zł), będzie dzielona w równych częściach na pięć województw o najniższym PKB na mieszkańca.

Skoro więc ta ustawa nie wystarczy, by uzdrowić transport publiczny, to co jest potrzebne?

– Pierwszym i podstawowym warunkiem jest zapewnienie stabilnego i wydajnego źródła finansowania publicznego transportu zbiorowego. Dziś przewoźnicy mogą bez ograniczeń konkurować na liniach rentownych z operatorami działającymi w interesie publicznym; na liniach nierentownych są tylko ci drudzy – o ile dana jednostka samorządu terytorialnego za to zapłaci – mówi „Rz" Grzegorz Kubalski z ZPP.

Podstawa prawna: nowela z 16 maja 2019 r., DzU z 17 czerwca 2019 r., poz. 1123

Prawie 14 mln osób w Polsce doświadcza tzw. wykluczenia transportowego. To np. problem z dojazdem do pracy, lekarza, szkoły, a nawet brak jakiejkolwiek możliwości wyjazdu z własnej miejscowości. Dziś do 26 proc. sołectw w Polsce nie dociera żaden transport publiczny.

Czytaj także:

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a