Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: Lekcje zostały odrobione. Mamy mechanizmy wsparcia firm

W tej chwili nie ma jeszcze potrzeby interwencji państwa. Jeśli jednak zajdzie taka potrzeba, pomoc może być szybko uruchomiona – mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

Aktualizacja: 15.10.2020 08:24 Publikacja: 14.10.2020 21:00

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju: Lekcje zostały odrobione. Mamy mechanizmy wsparcia firm

Foto: materiały prasowe

Pandemia nam nie odpuszcza. Rośnie liczba zakażeń. Rząd wprowadził nowe obostrzenia, które już dotykają części firm, a to pewnie nie koniec. Firmy boją się lockdownu.

Druga fala pandemii stała się faktem w całej Europie. Czechy wprowadziły stan wyjątkowy i lockdown. Wielka Brytania również wraca do silnych restrykcji. Izrael jest w permanentnym zamknięciu, a Włochy przedłużyły stan wyjątkowy do stycznia. Jestem jednak przekonany, że w ostatnich miesiącach polska gospodarka została dobrze przygotowana na ewentualną drugą falę pandemii. Rynek pracy jest stabilny, mamy bezrobocie trzecie najniższe w UE. W ramach tarczy finansowej i tarczy antykryzysowej do firm trafiło ponad 142 mld zł na poprawę płynności i ochronę miejsc pracy. Firmy zgromadziły większy bufor płynnościowy, niż miały przed pandemią. Co więcej, odbicie w trzecim kwartale było bardzo dynamiczne, weszliśmy na poziom około 95 proc. aktywności gospodarczej sprzed Covid-19. Nie mamy teraz takich zdarzeń, jak zrywanie się łańcuchów dostaw czy zamykanie handlu. Jesteśmy narażeni teraz na drugie dno kryzysu, czyli ponowny spadek aktywności gospodarczej, który szacuję na 2–3 proc. w stosunku do trzeciego kwartału, ale nie do skali spadku przychodów firm i spadku PKB, takiego jak mieliśmy w drugim kwartale. Zamknięcie handlu i zrywanie się łańcuchów dostaw ma fundamentalne znaczenie. Tak długo, jak tego nie będzie, będziemy mieli do czynienia z trudnym okresem, ale nie będziemy mówili o poważnej recesji, takiej jak w drugim kwartale.

Wiosną i latem na pomoc firmom i ochronę miejsc pracy rząd wydał ogromne pieniądze. Ale firmy z branży gastronomicznej, eventowej czy turystycznej znów odczuwają narzucone im obostrzenia: skrócenie godzin pracy, mniejszą liczbę klientów, którą mogą obsługiwać. Myślicie o dodatkowym wsparciu? Branżowym, a może całościowym?

Gdy w marcu obliczaliśmy kwoty subwencji, które będziemy przyznawać w ramach tarczy finansowej PFR, braliśmy pod uwagę, że pandemia może mieć negatywny wpływ na gospodarkę przez dłuższy czas. I te kwoty powinny zabezpieczać sytuację płynnościową firm przynajmniej do końca roku.

Mówi pan o tych kwotach, które firmy już dostały?

Tak. To były znaczące sumy. I wskazuje na to wzrost depozytów w sektorze przedsiębiorstw o ponad 50 mld zł i wyniki badań, które pokazują, że podwoiła się liczba firm z buforem finansowym na dłużej niż trzy miesiące. Rząd wprowadza jeszcze, jak rozumiem, programy wsparcia dla branży turystycznej. Czyli działa punktowo. My w PFR do końca roku mamy jeszcze tarczę finansową dla dużych firm. Dostępne są gwarancje BGK. Co bardzo ważne, do prawa wprowadzone zostały na stałe instrumenty antykryzysowe, jak postojowe czy obniżony wymiar czasu pracy. Został też stworzony fundusz antycovidowy. Do tego dochodzi znowelizowany ostrożny budżet państwa. Rząd ma więc w tej chwili gotowe, dosyć szerokie instrumentarium, z którego może szybko i elastycznie korzystać. Na przykład w ramach wsparcia dla jakiegoś regionu albo jakiejś branży. Może też działać w ramach większych programów pomocowych, choć lepiej, żeby to nie było potrzebne.

Na razie nie jest potrzebne?

W mojej ocenie na ten moment nie ma uzasadnienia do wprowadzenia większych programów.

Od przedsiębiorców płyną sygnały, że chcieliby już teraz mieć jasny odzew z drugiej strony, ze strony rządu, PFR, że w razie kłopotów mogą liczyć na pomoc. Jeślibyśmy teraz zostawili firmy same sobie, to ta dotychczasowa pomoc poszłaby w dużej części na marne. Po co było wydawać te ogromne pieniądze wiosną i latem, jeśli teraz mamy dać firmom upaść i zwolnić pracowników?

Tak. Ale musimy też dbać o finanse publiczne. To wszystko trzeba wyważyć. Programy pomocowe powinny być uruchamiane wtedy, kiedy to jest rzeczywiście konieczne. W mojej ocenie, biorąc pod uwagę skalę pomocy, która do tej pory popłynęła do gospodarki i silne odbicie gospodarcze w trzecim kwartale, to nie jest jeszcze ten moment, który wymaga bardzo zdecydowanych działań. Ale oczywiście Kancelaria Premiera, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Rozwoju stale monitorują sytuację. To wiem. Rozmawiają z organizacjami pracodawców. I w razie czego programy pomocowe będzie można uruchamiać. Lekcje zostały tu odrobione. Jest pełne instrumentarium, które można wdrażać niemal z dnia na dzień. Mamy rozwiązania związane z dofinansowaniem miejsc pracy, gwarancje, mamy gotową infrastrukturę w ramach tarczy finansowej.

A pieniądze?

W ramach tarczy finansowej PFR mamy oszczędności. Kwoty zapotrzebowania na pomoc okazały się tu mniejsze od tego, co na tę pomoc zabezpieczyliśmy. Rząd podszedł do nowelizacji budżetu opartego na ostrożnych założeniach i także tu jest pole do działania. Dotyczy to także budżetu na przyszły rok. Wydaje mi się więc, że jesteśmy dobrze przygotowani.

Pandemia nam nie odpuszcza. Rośnie liczba zakażeń. Rząd wprowadził nowe obostrzenia, które już dotykają części firm, a to pewnie nie koniec. Firmy boją się lockdownu.

Druga fala pandemii stała się faktem w całej Europie. Czechy wprowadziły stan wyjątkowy i lockdown. Wielka Brytania również wraca do silnych restrykcji. Izrael jest w permanentnym zamknięciu, a Włochy przedłużyły stan wyjątkowy do stycznia. Jestem jednak przekonany, że w ostatnich miesiącach polska gospodarka została dobrze przygotowana na ewentualną drugą falę pandemii. Rynek pracy jest stabilny, mamy bezrobocie trzecie najniższe w UE. W ramach tarczy finansowej i tarczy antykryzysowej do firm trafiło ponad 142 mld zł na poprawę płynności i ochronę miejsc pracy. Firmy zgromadziły większy bufor płynnościowy, niż miały przed pandemią. Co więcej, odbicie w trzecim kwartale było bardzo dynamiczne, weszliśmy na poziom około 95 proc. aktywności gospodarczej sprzed Covid-19. Nie mamy teraz takich zdarzeń, jak zrywanie się łańcuchów dostaw czy zamykanie handlu. Jesteśmy narażeni teraz na drugie dno kryzysu, czyli ponowny spadek aktywności gospodarczej, który szacuję na 2–3 proc. w stosunku do trzeciego kwartału, ale nie do skali spadku przychodów firm i spadku PKB, takiego jak mieliśmy w drugim kwartale. Zamknięcie handlu i zrywanie się łańcuchów dostaw ma fundamentalne znaczenie. Tak długo, jak tego nie będzie, będziemy mieli do czynienia z trudnym okresem, ale nie będziemy mówili o poważnej recesji, takiej jak w drugim kwartale.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację