Polscy producenci coraz chętniej sprzedają produkty wege. Co kryje się pod tą nazwą?
Łatwo odróżnić surowce pochodzenia roślinnego, a więc owoce i warzywa, które są podstawą diety wegańskiej. Gorzej jest już ze złożonymi produktami, które pojawiają się na rynku. Tylko te z nich, które nie mają żadnego składnika odzwierzęcego, mogą być opisane przez producenta jako wege. Nie mogą zatem zawierać mięsa, ryb, ale też mleka czy miodu. Dla mnie sprawa jest oczywista, bo skoro decyduję się na taką dietę, to wybieram te produkty, które są z nią zgodne. Nie kieruję się specjalnie tym, co mówi producent, który często może wprowadzać nas w błąd, np. stosując miód w batonikach i oznaczając je jako wegańskie.
Czy producenci nie nadużywają zatem określenia „wege" dla swoich produktów?
Myślę, że obecnie to akurat taka moda. Tak samo było kilkanaście miesięcy temu, kiedy popularnością cieszyły się produkty bezglutenowe. Zdarzało się, że nawet płatki kukurydziane były reklamowane hasłem „bez glutenu". I jeżeli ktoś nie wiedział, gdzie znajduje się gluten, to rzeczywiście kupił ten produkt, bo taka była moda. Doszło do tego, że nawet karma dla psów była bez glutenu. Oczywiście dla osób chorych na celiakię to jest bardzo ważna kwestia, ale dla tych, którzy przeszli na dietę bezglutenową pod wpływem mody, to już inna sprawa.
Wege automatycznie oznacza zdrowy?