Adam Cich, wiceprezes Electroluxu ds. sprzedaży w Azji, Afryce i Australii: Wojny cenowe na rynku AGD już się kończą, klient ma inne potrzeby

W Europie mamy bardzo wysoki udział internetu w handlu sprzętem AGD. Jednak branża największe możliwości rozwoju widzi teraz na Wschodzie – mówi Adam Cich, nowy wiceprezes Electroluxu ds. sprzedaży w Azji, Afryce i Australii.

Publikacja: 09.07.2019 21:00

Adam Cich, wiceprezes Electroluxu ds. sprzedaży w Azji, Afryce i Australii: Wojny cenowe na rynku AGD już się kończą, klient ma inne potrzeby

Foto: materiały prasowe

Po latach zarządzania sprzedażą Electroluxu w naszym regionie przejmuje pan ogromny region z 45 państwami Azji, Afryki i Australii.

Stanowisko obejmuję 1 sierpnia i mówimy tu o dużym i rozległym geograficznie terenie. W Europie wszędzie da się dolecieć w ok. 3 godz., może Kazachstan jest tylko trochę dalej. Teraz z Singapuru, gdzie znajduje się główna centrala Electroluxu na ten region i moje biuro, będę miał większe odległości do pokonania – do Sydney to 7 godzin, a do Afryki jeszcze dalej. Oczywiście nie chodzi o to, aby ciągle siedzieć w samolocie, ale bezpośrednie spotkania z lokalnymi zespołami to też ważna część prowadzenia biznesu. W tak wielkim regionie lokalne centrale Electrolux ma jeszcze w Dubaju, Szanghaju, Sydney i Bangkoku.

Będzie pan wiceprezesem ds. sprzedaży. Jak wygląda pozycja Electroluxu na tych rynkach?

W wielu krajach silne są marki, o których istnieniu w Europie nawet nie wiemy. W Australii sprzedajemy nasze produkty głównie pod lokalną marką Westinghouse, która ma bardzo mocną pozycję na tym rynku. Ale oferujemy tutaj też produkty z logo Electrolux, AEG i Zanussi, co daje nam w sumie 35 proc. rynku w tym kraju. Jesteśmy tam numerem 1. Mamy również mocną pozycję w Japonii, Korei, na Bliskim Wschodzie, ale już w Chinach nie mamy wielkiego udziału. To też będzie jeden z celów na nadchodzące lata, aby właśnie w Chinach naszą pozycję rynkową umocnić. Rozwijamy z sukcesem współpracę z deweloperami w Chinach. Powstaje tu dużo budynków mieszkaniowych i często już na etapie budowy zawierane są umowy na kompleksowe wyposażanie kuchni w sprzęt. Ten kanał już rozwijamy, ale w innych też chcemy być wyraźniej obecni.

To dla producenta łatwiejszy teren niż Europa, w której w każdym kraju jest inny standard czy wymiary np. kuchenek?

Azja jest pod tym względem niesłychanie zróżnicowana i trudno mówić o jednolitym standardzie. Na Bliskim Wschodzie zwyczaje zakupowe są bliższe amerykańskim, sprzedają się tutaj podobne modele pralek czy lodówek – duże sprzęty, które w innych regionach w ogóle się nie przyjęły. Japonia to druga strona medalu, w cenie jak raczej sprzęt najmniejszy. Według badań kobiety ważą tam niewiele ponad 40 kg, więc gdy do domu kupowany jest choćby odkurzacz, to jego waga musi być jak najmniejsza, to jeden z głównych kryteriów wyboru. Lodówki z kolei kupowane są duże, często pod jednym dachem mieszkają wielopokoleniowe rodziny, które same przygotowują posiłki w domu. Wymaga to odpowiednio dużych zapasów produktów, zwłaszcza świeżych.

Są też zupełnie nietypowe rozwiązania – w Australii 35 proc. gospodarstw domowych nie ma piekarnika, ponieważ w tym kraju korzysta się głównie z grilla. Oczywiście producenci na ten trend muszą także odpowiedzieć, przygotowując szeroką ofertę sprzętu, który w innych częściach świata aż takiego zainteresowania nie wzbudza.

Ogółem ze względów klimatycznych znacznie popularniejsze niż w Europie są też takie sprzęty, jak suszarki do ubrań czy klimatyzatory, ale to nie jest specjalnie zaskakujące.

Model dystrybucji jest inny?

Generalnie w Europie mamy bardzo wysoki udział internetu w handlu AGD, a zdecydowanym liderem są Czechy z ponad 40 proc. udziału e-sprzedaży. W Polsce niemal 20 proc. sprzętu AGD sprzedaje się online, co jest wysokim wynikiem. W Azji popularność tej formy zakupu jest mniejsza, mówimy o udziałach na poziomie 10–12 proc. ogólnej sprzedaży. W przypadku handlu poza internetem mamy do czynienia z takimi samymi modelami jak w Europie.

Zazwyczaj na każdy kraj przypada trzech, czterech sprzedawców typu duże sieci handlowe, z 40–50 proc. rynku. Do tego wszędzie funkcjonują małe, niezależne sklepy z ograniczoną ofertą, ale ze wszystkich kategorii. Często są to punkty handlowe funkcjonujące od wielu lat, zazwyczaj w ramach jednej rodziny, które na tyle wrosły w lokalny krajobraz, że mają klientów mimo choćby cen wyższych niż w nowoczesnej dystrybucji.

Zostawiając Europę Środkowo-Wschodnią, jest pan zadowolony z pozycji Electroluxu?

Tak, dodatkowo obecny rok powinien zakończyć się bardzo dobrym wynikiem dla całego sektora. My jesteśmy zadowoleni nie tylko ze wzrostu sprzedaży, ale także wyższej zyskowności naszych operacji w regionie, co uznaję za duży sukces. Region zostaje w dobrych rękach, nie mieliśmy w ostatnim czasie żadnych poważnych wydarzeń makroekonomicznych, które wstrząsały całą gospodarką. Mówię choćby o wydarzeniach w rodzaju nagłego tąpnięcia na rynku ropy, co uderzało w Rosję, powodowało dewaluacją rubla i stawiało producentów w trudnej sytuacji.

Ale w Polsce sytuacja może być jeszcze lepsza, wysoka dynamika PKB i coraz więcej pieniędzy w ramach programów społecznych.

Oczywiście, takie środki pojawiające się na rynku będą impulsem do wzrostu wydatków konsumpcyjnych i tym razem prawdopodobnie również do tego dojdzie. Wielu producentów na pewno liczy na taki efekt w tegorocznych wynikach.

Czy wojny cenowe na rynku AGD już się skończyły?

Sytuacja znacząco się uspokoiła, my już w takim wyścigu nie bierzemy udziału. To głównie efekt zmiany oczekiwań konsumentów, widać to choćby po kategorii odkurzaczy. Jeszcze kilka lat temu dominowały w niej produkty średnio po 300–400 zł i Polacy niczego bardziej zaawansowanego nie chcieli kupować. Teraz mamy zupełną zmianę, coraz większą popularnością cieszą się modele kosztujące 1–1,2 tys. zł, nie mówiąc już o automatach za 2–3 tys. zł. Taki trend powoli przechodzi też na inne kategorie, widać dużą zmianę w podejściu Polaków do AGD.

Ale nadal są tacy, którzy szukają lodówki za 999 zł.

Oczywiście, są i będą. Tylko nie jest to już rynkowy standard, jak miało to miejsce nie aż tak dawno temu. My nie mamy już tego rodzaju ofert, ale oczywiście znajdą się tacy, którzy sprzęt w podobnej cenie zaoferują. Standard rynkowy to nowe technologie w sprzęcie, który wcześniej miał być prosty i nic więcej. Mamy zupełnie nowe rozwiązania nie tylko w lodówkach, ale także w pralkach czy piekarnikach. Do domowego sprzętu wchodzą rozwiązania, które wcześniej wykorzystywane były wyłącznie w profesjonalnych urządzeniach, produkowanych dla restauracji. Mówię choćby o piekarnikach parowych, które mimo ceny rzędu 8–9 tys. zł znajdują w Polsce coraz więcej nabywców. W pralkach także mamy wysyp nowych rozwiązań, które mimo wysokich cen nie są już tylko rynkową niszą.

To efekt bogacenia się?

Po części na pewno, ale ta zmiana ma głębsze przyczyny. Zmienia się model spędzania wolnego czasu. Jeszcze kilka lat temu zachłysnęliśmy się bywaniem w restauracjach, organizowaniem poza domem rodzinnych imprez czy spotkań z przyjaciółmi. Teraz widać, że skoro chętniej inwestujemy w wyposażanie domowych kuchni, to przekłada się to też na częstsze podejmowanie gości we własnym domu, gotowanie bardziej wymyślnych czy spektakularnych potraw dla nich.

Do tego dochodzi zmiana zwyczajów żywieniowych, przywiązywanie znacznie większej wagi do świeżości składników, braku sztucznych dodatków. Chcemy jeść zdrowiej i smaczniej, celebrować posiłki we własnej kuchni, która powinna być wyposażona w odpowiednie sprzęty. Jako producenci będziemy ten trend coraz wyraźniej odczuwać.

Adam Cich pracę w Electrolux Poland zaczął w 1996 r. jako dyrektor handlowy. W 2010 roku został dyrektorem generalnym na Polskę. W latach 2014–2019 dyrektor generalny Electroluxu na Europę Środkowo-Wschodnią. Od sierpnia będzie zarządzał sprzedażą w 45 państwach Azji, Afryki i Australii. Absolwent uniwersytetów Gdańskiego i Warszawskiego oraz MBA na University of Illinois.

Po latach zarządzania sprzedażą Electroluxu w naszym regionie przejmuje pan ogromny region z 45 państwami Azji, Afryki i Australii.

Stanowisko obejmuję 1 sierpnia i mówimy tu o dużym i rozległym geograficznie terenie. W Europie wszędzie da się dolecieć w ok. 3 godz., może Kazachstan jest tylko trochę dalej. Teraz z Singapuru, gdzie znajduje się główna centrala Electroluxu na ten region i moje biuro, będę miał większe odległości do pokonania – do Sydney to 7 godzin, a do Afryki jeszcze dalej. Oczywiście nie chodzi o to, aby ciągle siedzieć w samolocie, ale bezpośrednie spotkania z lokalnymi zespołami to też ważna część prowadzenia biznesu. W tak wielkim regionie lokalne centrale Electrolux ma jeszcze w Dubaju, Szanghaju, Sydney i Bangkoku.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił