15 zł nie może decydować o życiu

Dziś badanie patomorfologiczne traktowane jest często wyłącznie jako koszt. Osobna wycena zagwarantuje chorym właściwe leczenie – mówi prof. Andrzej Marszałek, prezes Polskiego Towarzystwa Patologów, konsultant krajowy.

Publikacja: 21.03.2019 20:00

15 zł nie może decydować o życiu

Foto: materiały prasowe

Co może zrobić patolog za 15 zł? Pytam, bo zgodnie z raportem Polskiego Towarzystwa Patologów na tyle firmy sieciowe wyceniają kompletne badanie patomorfologiczne wyciętej piersi z guzem.

prof. Andrzej marszałek, konsultant krajowy patomorfologii: 15 zł nie wystarczy nawet na szkiełka do preparatów i bloczki parafinowe, nie mówiąc już o kosztach przechowywania materiału przez 20 lat. Za cenę, na którą umówiły się ze zleceniodawcą firmy sieciowe albo, jak je nazywam, „cateringowe", bo odbierają i dowożą materiał do badań jak w cateringu, w wyniku piszą tylko „rak" lub „nie rak".

Co na to onkolog?

Każe powtórzyć badanie, bo na podstawie takiego rozpoznania nie jest w stanie pacjentce nic zaproponować. Jeśli pracuje w dużym ośrodku onkologicznym, w którym chora będzie później leczona, robi to na jego koszt. Rzadziej za badanie musi zapłacić pacjentka.

Jak dużo?

W zależności od rodzaju nowotworu od kilkuset do nawet ponad 1,5 tys. zł. Żeby dobrać odpowiednie leczenie i dać chorej na raka piersi szanse na przeżycie, potrzebne są dodatkowe badania immunohistochemiczne, powszechnie znane jako markery. W raku piersi to np. receptory estrogenowe, progesteronowe, HER2 czy czynnik proliferacji Ki67. Kłopot w tym, że czasem badanie trudno powtórzyć, bo materiału jest za mało albo nie pobrano potrzebnych wycinków, a wycięty narząd zutylizowano. Taką chorą leczy się więc „na ślepo", co w czasach medycyny personalizowanej jest nie do pomyślenia. Pacjent dostaje bardzo drogą i często bardzo toksyczną chemioterapię zupełnie niepotrzebnie.

Dlaczego niektóre szpitale zlecają badania „firmom cateringowym"?

Po przemianach w 1989 r. ze szpitali zaczęły znikać zakłady patomorfologii, a wraz z nimi specjaliści tej dziedziny. Kiedy okazało się, że przybywa zachorowań na nowotwory, dla których diagnostyka patomorfologiczna jest kluczowa, placówki musiały szybko znaleźć miejsce, któremu zlecą takie badania.

Skoro badanie patomorfologiczne jest kluczowe, nie lepiej by było zatrudnić patologa?

Na pewno tak, ale brakuje pieniędzy. Świadczenie patomorfologiczne nie jest w ogóle wycenione przez Narodowy Fundusz Zdrowia, który traktuje je jako część leczenia chirurgicznego. Można powiedzieć, że zostało zaszyte w kosztach operacji. Jednocześnie leczenie onkologiczne prowadzone jest zwykle w innym ośrodku, więc zlecający badanie nie korzysta z jego wyniku. Traktuje je więc wyłącznie jako koszt, i to coraz większy, bo w miarę postępu medycyny cena diagnostyki wielokrotnie przekroczyła koszty operacji.

Od kilku lat Polskie Towarzystwo Patologów walczy o odrębną wycenę badania.

Dziś jesteśmy tego bliżsi niż kiedykolwiek wcześniej. Przy okazji prac nad pilotażem sieci onkologicznej patologię wziął pod lupę wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski, który dostrzegł, że pozorna oszczędność na badaniu w rzeczywistości generuje ogromne straty dla płatnika. Błędna diagnoza to przecież nie tylko złe leczenie, ale też większe ryzyko powikłań, a więc dodatkowe procedury i dłuższy pobyt w szpitalu. Od miesiąca nad wyceną świadczeń pracujemy razem z dwiema grupami roboczymi w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Nie jest to łatwe, bo poruszamy się w alternatywnej rzeczywistości – próbujemy ustalić koszt czegoś, co do tej pory było uważane za darmowe.

Koszty sprzętu diagnostycznego, odczynników i mikroskopów są chyba jednak całkiem realne?

Tak, ale to tylko połowa kosztu badania. Tutaj, jak nigdzie indziej, liczy się doświadczenie i biegłość wykonującego – to, czy dobrze przygotuje preparat, jak szybko i w jaki sposób go utrwali, a potem zbada. Patomorfologia to jedna z nielicznych specjalizacji, w których diagnozę stawia wyłącznie specjalista. Nawet rezydent piątego roku nie może sam podpisać się pod rozpoznaniem. Stawka jest zbyt duża. Dlatego podczas wyceny nie można zapominać o kosztach pracy lekarza, a ściślej o tym, by opłacało się go zatrudnić. Z drugiej strony musimy tak ustalić wycenę, by nie zostawić pola do nadużyć. W każdej specjalizacji mogą znaleźć się biznesmeni, którzy zajmą się wyjadaniem rodzynek z ciasta, jak to się działo w początkach funkcjonowania pakietu onkologicznego. Kiedy ministerstwo zniosło limity na diagnostykę i leczenie onkologiczne, do leczenia wzięły się również małe ośrodki, które wcześniej nigdy nie operowały nowotworu prostaty czy trzustki. W efekcie pacjenci byli leczeni – jak to określam – suboptymalnie.

Jednocześnie trwają prace nad akredytacją zakładów patomorfologii. Resort chce, by docelowo tylko zakłady akredytowane mogły wykonywać badania na koszt NFZ.

Polskie Towarzystwo Patologów od 1999 r. pracuje nad procedurami dotyczącymi docelowo akredytowania, a w tej chwili licencjonowania zakładów, które wykonują badania w odpowiednich warunkach i w odpowiedni sposób. Pierwsza komisja ds. licencji powstała w 2004 r. W zeszłym roku, po ogłoszeniu rozporządzenia z grudnia 2017 r. w sprawie standardów organizacyjnych patomorfologii, zostały przygotowane nowe kryteria licencyjne. To na razie proces dobrowolny, robiony przez środowisko dla środowiska, ale docelowo chcemy, by akredytacja była przeprowadzana przez podmiot zewnętrzny – Centrum Monitorowania Jakości, które zdecyduje, czy ośrodek może wykonywać badania refundowane przez płatnika.

Może się jednak okazać, że zabraknie patologów. Zgodnie z wyliczeniami PolPat jest ich zaledwie 455.

Zgodnie z danymi Naczelnej Izby Lekarskiej czynnych zawodowo patologów jest nawet 770, a gdyby uwzględnić lekarzy, którzy w czasach dwustopniowej specjalizacji zrobili tzw. jedynkę, byłoby ich pewnie 900. „Jedynka" była częsta w przypadku chirurgów, którzy chcieli poznać naturę tkanek i ciała reagującego na różne choroby, dzięki czemu mieli potem więcej biegłości w operowaniu. Jestem przekonany, że jeśli zapewni się odpowiednią wycenę procedur patomorfologicznych i pracę w laboratoriach spełniających kryteria jakości, wielu z tych „jedynkowiczów" przypomni sobie o specjalizacji z patologii. Zachęci to też studentów medycyny.

Co może zrobić patolog za 15 zł? Pytam, bo zgodnie z raportem Polskiego Towarzystwa Patologów na tyle firmy sieciowe wyceniają kompletne badanie patomorfologiczne wyciętej piersi z guzem.

prof. Andrzej marszałek, konsultant krajowy patomorfologii: 15 zł nie wystarczy nawet na szkiełka do preparatów i bloczki parafinowe, nie mówiąc już o kosztach przechowywania materiału przez 20 lat. Za cenę, na którą umówiły się ze zleceniodawcą firmy sieciowe albo, jak je nazywam, „cateringowe", bo odbierają i dowożą materiał do badań jak w cateringu, w wyniku piszą tylko „rak" lub „nie rak".

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację