Mamy wielkie plany wobec naszej fabryki w Polsce

Jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem w Skoczowie. Nie mamy żadnych doświadczeń w Europie Środkowej, więc dzięki tej fabryce możemy liczyć na ekspansję w tym regionie – mówi Fernando Cestari de Rizzo, prezes Tupy.

Publikacja: 28.01.2020 21:00

Mamy wielkie plany wobec naszej fabryki w Polsce

Foto: materiały prasowe

Co chciałby pan dzisiaj powiedzieć ponad 500 osobom pracującym w Skoczowie w zakładach Teksidu, przejętych przez Tupy?

Tupy jest firmą brazylijską, ale z silną obecnością na rynkach zagranicznych, zajmującą się technologicznymi innowacjami, wyspecjalizowaną w produkcji komponentów dla przemysłu maszynowego i transportu. Wobec polskiej części Teksidu, czyli fabryki w Skoczowie, którą przejęliśmy w grudniu 2019 roku, mamy wielkie oczekiwania, przede wszystkim za względu na opinię, jaką ma w całej grupie. To, czego oczekujemy od polskiego zakładu Teksidu, to przede wszystkim dalszy wzrost produkcji. Byliśmy w Skoczowie i nie będę ukrywał, że jestem pod wrażeniem tego, co zobaczyłem w Polsce. Nie mamy jeszcze żadnych doświadczeń w Europie Środkowej, więc dzięki polskiej fabryce możemy liczyć na ekspansję w tym regionie.

Jeśli porówna pan polski zakład i inne fabryki Tupy, jak na tym tle wypada Skoczów?

Produkty, jakie w tej chwili są produkowane w Polsce, w naszej grupie wytwarzane są jedynie w Brazylii, a polski zakład jest bardziej nowoczesny i lepiej wyposażony. To świetna fabryka, w dobrej kondycji. Widać także, że Teksid sporo tam inwestował. Sam produkt, ponieważ jest ciężki, rzadko jest transportowany na duże odległości, bo byłoby to nieopłacalne. A skoro mamy potężną bazę klientów, zdolności naszych inżynierów tak w Brazylii, jak i w Polsce, kontakty naszych handlowców, to jeśli tylko okaże się, że będą wolne moce produkcyjne, jesteśmy gotowi do ekspansji.

Razem z zakładami w Polsce Tupy przejął także fabryki Teksidu w Portugalii oraz w Chinach, włoskie biuro sprzedaży i biuro projektowe w Stanach Zjednoczonych. Skąd decyzja o tak szerokim umiędzynarodowieniu biznesu?

Bo musimy się rozwijać. Tupy powstał w Brazylii. Potem w roku 2012 zaczęliśmy szybko rosnąć w Ameryce Północnej. Kiedy przejęliśmy zakłady w Meksyku, zwiększyliśmy tam produkcję i zatrudnienie. Teraz kierujemy się ku Europie, gdzie widzimy możliwości rozwoju i zapotrzebowanie na nasze technologie. I lepiej było zdecydować się na przejęcie, jeśli rzeczywiście chcemy na poważnie wejść na ten rynek.

Na tę inwestycję Tupy zdecydował się w czasach trudnych dla branży motoryzacyjnej, która właśnie przechodzi transformację. Zainwestowaliście 210 mln euro, nie obawia się pan, że jest to ryzykowne?

Nie obawiamy się. Rzeczywiście, kiedyś Tupy było firmą, która produkowała wyłącznie komponenty do aut osobowych i dawało to ograniczone możliwości rozwoju. Dlatego w ciągu ostatnich 15 lat też przeszliśmy transformację i weszliśmy na rynek komponentów do maszyn rolniczych, maszyn budowlanych, ciężarówek, łodzi, statków, wszystkich rodzajów silników, ale i np. wózków widłowych oraz sprzętu do przeładowywania kontenerów w portach. Teraz po połączeniu z Teksidem możemy powiększyć bazę naszych klientów. Odświeżamy nasz biznes. Jesteśmy dostawcą dla Johna Deere, Caterpillara i innych tego typu firm. Ale i w samej motoryzacji też widzimy możliwości rozwoju. Bo może w autach z napędem elektrycznym nie będzie silników i bloki silników nie będą już potrzebne, ale żaden samochód nie powstanie bez zawieszenia, czy hamulców, jakikolwiek miałby napęd.

Czy w takiej sytuacji planowane są jakieś nowe inwestycje w Skoczowie? Czy wzrośnie tam liczba pracowników?

Wysłaliśmy wnioski o zgodę na transakcję do urzędów antymonopolowych w Brazylii, Europie i Ameryce Północnej. Nie mamy przez to jeszcze pełnej możliwości analizowania obecnej sytuacji przejmowanych zakładów, ale ten w Skoczowie z pewnością będzie uwzględniany w naszej strategii rozwoju.

Czy elektryfikacja w motoryzacji zmieniła to, co robi Tupy?

Rzeczywiście ta branża się zmienia i będzie się zmieniała w przyszłości. Potencjalna elektryfikacja także zmieni profile produktów, jakie będziemy dostarczać. Ale ludzie muszą się przemieszczać w bezpieczny sposób. Umówmy się: nikt nie mówi, że branża motoryzacyjna zniknie, więc my nadal pozostaniemy dla niej ważnym dostawcą. Różne też są rynki. Bogate jak Europa czy Stany Zjednoczone, ale i biedniejsze, natomiast my musimy być dostawcą, który dostosuje się do każdego rodzaju popytu. Obudowy natomiast pozostaną niezbędne i popyt na auta nie zniknie. Ale chcąc się rozwijać, nie możemy skupiać się na tylko jednej branży. O naszej firmie możemy powiedzieć, że jest gotowa do dostaw dla budownictwa, rolnictwa, generatorów energii, centrów logistycznych, wyposażenie dla lotnisk i portów. W motoryzacji dodatkowo korzystamy z coraz większej popularności hybryd, tam gdzie silniki spalinowe nadal są potrzebne, oraz z coraz szerszego zastosowania nowych paliw jak np. gaz ziemny czy biodiesel.

Jest pan prezesem Tupy od prawie dwóch lat. Jak pan widzi firmę w przyszłości?

Z Tupy jestem związany od ponad 26 lat, a w ciągu ostatnich 10 lat inwestujemy przede wszystkim w nowe materiały, technologie i procesy produkcyjne. Dzięki temu staliśmy się bardziej konkurencyjni i tak widzę strategię na przyszłość. Nasz udział w rynku produkcji obudów silników oceniam w tej chwili jako wystarczający, jesteśmy w tym naprawdę specjalistami, więc skupiamy się na większej wartości dodanej i zaczęliśmy produkować maszyny i oferować usługi montażowe. Dlatego na rynku widzę mnóstwo miejsca dla takich firm jak nasza, pod warunkiem że będziemy oferować coraz bardziej zaawansowane produkty. Firmy motoryzacyjne niech się zajmują autami elektrycznymi, autonomicznymi, usługami wspólnego korzystania z samochodów i w związku z tym będą szukały bardziej skomplikowanych produktów. My jesteśmy gotowi je dostarczać. Dlatego przygotowuję Tupy do większego zaawansowania technologicznego, z potężną bazą klientów i obecną na najważniejszych rynkach na świecie.

To wszystko, co pan mówi, sprawia wrażenie, że w przyszłości widzi pan same pozytywy. A zagrożeń żadnych pan nie dostrzega?

Widzę długoterminowe szanse dla rozwoju transportu na całym świecie i wiem, że w przyszłości zapotrzebowanie na środki każdego transportu będą rosły szybciej niż światowy PKB. Szybciej także będzie rozwijało się rolnictwo, bo ludność się bogaci i potrzeba mechanizacji rolnictwa rośnie. Nawet w takich bogatych krajach jak Stany Zjednoczone czy na bogatych kontynentach nadal jest wiele przestarzałego wyposażenia, sprzęt budowlany jest już przestarzały. W Brazylii potrzebujemy maszyn do budowy dróg, rozwija się przemysł wydobywczy. Na tych podstawach właśnie budujemy naszą przyszłość na najbliższe 30–40 lat. Nasze finanse, stały wzrost przychodów i zysku w ciągu ostatnich 10 lat pokazuje, że już nie jesteśmy zależni od tego, co się dzieje w gospodarce brazylijskiej, amerykańskiej czy europejskiej. Jesteśmy finansowo zdyscyplinowani, a każda kolejna inwestycja jest przemyślana i zaplanowana. Nasza strategia jest bardzo spójna. Więc jesteśmy na właściwej drodze.

CV

Fernando Cestari de Rizzo ma 48 lat. W Tupy pracuje od 26 lat, od dwóch lat jest prezesem. Wcześniej odpowiadał m.in. za planowanie, marketing i sprzedaż. Ukończył Wydział Inżynierii Mechanicznej na Fundaçao Armando Alvares Penteado w Sao Paulo. MBA zrobił na Indiana University w Bloomington w Stanach Zjednoczonych.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację