Rzeczpospolita: Amerykańskie media donoszą, że rosyjscy hakerzy przyczynili się do kryzysu między Katarem a Arabią Saudyjską i jej sojusznikami. Jaki Moskwa miałaby w tym cel?
Aleksiej Małaszenko: Wierzę w to, że Moskwa stała za atakami hakerskimi w USA i Francji, ale w sytuacji z Katarem nie widzę w tym żadnego sensu. Rosja i bez tego ma bardzo skomplikowane relacje z państwami arabskimi. Osobiście uważam, że Rosja nie stoi za tym konfliktem, jestem przekonany na 95 proc. Nie widzę w tym żadnej logiki.
Ale nie jest pan przekonany na 100 procent?
W każdym systemie, a zwłaszcza w Rosji, są niemądrzy i nieprofesjonalni ludzie. Rosyjska polityka jest bardzo nieprzewidywalna. Jeżeli takie decyzje zostały rzeczywiście podjęte, to są one głupie i nieodpowiedzialne. Dla krajów Zatoki Perskiej Rosja jest obca, o wiele bliższe dla nich są Stany Zjednoczone. Takie działania jeszcze bardziej pogorszyłyby rosyjską pozycję w tym regionie i mocno uderzyłyby w autorytet Rosji.
W środę Władimir Putin odbył rozmowę z emirem Kataru? Czy rosyjsko-katarski sojusz jest możliwy?