Ekonomista z Rosji: Z tanią ropą długo nie przetrwamy

W Rosji nikt nie przyjmuje się koronawirusem. Wszystkich interesuje stan gospodarki - mówi „Rzeczpospolitej” prof. Aleksandr Abramow ekonomista z Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie.

Publikacja: 10.03.2020 21:00

Ekonomista z Rosji: Z tanią ropą długo nie przetrwamy

Foto: AFP

Rosyjski resort finansów uspokaja, że jeżeli baryłka ropy będzie kosztowała 25–30 dolarów, Rosja może normalnie funkcjonować przez najbliższe sześć–dziesięć lat,uzupełniając lukę w budżecie kosztem Funduszu Dobrobytu Narodowego (FNB).

To nie jest tak. Władze jedynie uspokajają. Obecny budżet kraju jest policzony przy założeniu, że baryłka ropy nie będzie kosztowała mniej niż 42 dolary. Owszem przy cenie 25–30 dolarów za baryłkę Rosja przez kilka lat będzie mogła istnieć tracąc fundusze z FNB oraz z rezerw złota i waluty. A co będzie się działo na rynku? W jakiej kondycji będą rosyjskie banki? Czy trwałe będą obligacje Skarbu Państwa? Przy niskiej cenie ropy zbyt długo nie przetrwamy.

Na co więc musi się przygotować przeciętny Rosjanin?

Przede wszedł wszystkim na inflację. Naturalnie, jeżeli nagle spada wartość rubla, to powoduje inflację. Ponadto rząd raczej zdecyduje się na podwyższenie podatków. Na jakiś czas trzeba będzie zapomnieć o wyjazdach za granicę i zrezygnować z importowania towarów. Lżej będzie spłacać kredyty, ale pod warunkiem, że utrzyma się dotychczasowy poziom wynagrodzeń. Nie wykluczałbym jednak, że pracodawcy zdecydują się na cięcia i zaczną zwalniać pracowników.

A jeżeli oliwy do ognia doleje jeszcze epidemia koronawirusa? Moskwa w przypadku rozpowszechnienia się wirusa rozważa zamknięcie przedsiębiorstw i wprowadzenia zakazu opuszczenia domów? Taki scenariusz krąży od kilku dni w rosyjskich mediach.

Nie jestem przekonany, czy władze Moskwy będą miały wystarczająco odwagi, by zdecydować się na tak twarde kroki i całkowitą izolację miasta. Jedną rzeczą jest mówienie o czymś, a zupełnie inną jest podejmowanie tak odważnych decyzji. Obecnie w Moskwie nikt poważnie nie bierze tego scenariusza pod uwagę. Wszystkich interesuje przede wszystkim los rubla i czy władze nie podniosą podatków.

To dlaczego Rosja nie porozumiała się z OPEC w sprawie zmniejszenia dostaw ropy? Przecież w Moskwie wiedziano, jakie będą konsekwencje braku tego porozumienia.

Jako ekonomista nie do końca to rozumiem. Myślę, że nie chodziło o gospodarcze, lecz o jakieś geopolityczne kwestie. Z punktu widzenia ekonomii tego się nie da wytłumaczyć. Przypuszczam, że przedmiotem rozmów było coś, czego nie podaje się do publicznej wiadomości, i tu nie chodziło o spory gospodarcze. Mogę jedynie przypuszczać, że chodziło o starcia w Libii i Syrii, ponieważ Arabia Saudyjska w tych krajach również ma swoje interesy.

Rosyjski resort finansów uspokaja, że jeżeli baryłka ropy będzie kosztowała 25–30 dolarów, Rosja może normalnie funkcjonować przez najbliższe sześć–dziesięć lat,uzupełniając lukę w budżecie kosztem Funduszu Dobrobytu Narodowego (FNB).

To nie jest tak. Władze jedynie uspokajają. Obecny budżet kraju jest policzony przy założeniu, że baryłka ropy nie będzie kosztowała mniej niż 42 dolary. Owszem przy cenie 25–30 dolarów za baryłkę Rosja przez kilka lat będzie mogła istnieć tracąc fundusze z FNB oraz z rezerw złota i waluty. A co będzie się działo na rynku? W jakiej kondycji będą rosyjskie banki? Czy trwałe będą obligacje Skarbu Państwa? Przy niskiej cenie ropy zbyt długo nie przetrwamy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli