Krzekotowska: Jaki krzywdzi lokatorów. Nieświadomie

- Nie wiem co będzie większym nieszczęściem. W każdym razie jeden i drugi to jest nieszczęście - mówiła w #RZECZoPOLITYCE

Aktualizacja: 17.10.2018 12:11 Publikacja: 17.10.2018 09:48

Krzekotowska: Jaki krzywdzi lokatorów. Nieświadomie

Foto: tv.rp.pl

Jacek Nizinkiewicz: Dzień dobry, Jacek Nizinkiewicz, #RZECZoPOLITYCE. Moim i państwa gościem jest pani doktor Krystyna Krzekotowska, kandydatka Światowego Kongresu Polaków, kandydatka na prezydenta Warszawy. Dzień dobry pani doktor.

Krystyna Krzekotowska: Dzień dobry, dzień dobry państwu.

Pani doktor dlaczego pani zdecydowała się kandydować na prezydenta Warszawy?

Znakomite pytanie, bez przerwy na nie odpowiadam, za każdym razem inaczej. Dlatego, że to jest… bym powiedziała… Nie jest łatwa odpowiedź. Można odpowiedzieć krótko: nie chcę, ale muszę, tak jak Wałęsa, ale tak naprawdę, takim najważniejszym motywem dla mnie, to był niepokój o to, że się pogłębia eskalacja tego konfliktu między Polakami. Że to po prostu aż zagraża czymś jeszcze bardziej.

To może na prezydenta Polski powinna pani kandydować, a nie na prezydenta Warszawy?

Ale jeśli zrobimy porządek w Warszawie, gdzie siedzą ci wszyscy drapieżnicy najwięksi, no to już będzie jakaś ulga dla…

Ci drapieżnicy chyba w Sejmie i Senacie siedzą?

No im wyżej, tym gorzej.

Ale to na prezydenta Polski też będzie pani kandydować?

(śmiech) Może pan wypowiedział w taką godzinę, że też trzeba będzie, prawda? Ale naprawdę leży mi na sercu los dzieci. Ja jestem matką niepełnosprawnego dziecka. I może dlatego bardziej jakoś tak dostrzegam te zagrożenia. Przydusili mi dziecko lekarze przy porodzie, to potworny ból, że chciałam umrzeć. I dziecko się urodziło, niestety, niepełnosprawne. I dlatego wiem, jak strasznie dużo jest spraw do załatwienia. Na debatę dotyczącą niepełnosprawności nie przyszło w ogóle… Nikt z tego towarzystwa. Przede wszystkim ci dwaj nie pojawili się, panie redaktorze, którzy przecież już powinni coś w tym kierunku zrobić….

Rafał Trzaskowski i Patryk Jaki.

Byli zaproszeni, nie pojawili się i nawet się nie wytłumaczyli. Co tam się będą niepełnosprawnością zajmować. Oni tu mosty budują, oni budują linie metra…

A Warszawa jest przyjazna osobom niepełnosprawnym?

Wprost przeciwnie, panie redaktorze. W tym czasie było źle, kiedy moja córka się urodziła w takim stanie, a teraz jest jeszcze gorzej, bym powiedziała. Te matki które proszą, modlą się, żeby ich po prostu… zabrał Pan dzieci wcześniej zanim one umrą. To jest po prostu, wie pan… Ja nie mogę się na to znieczulić. Ja to mam na co dzień, z tymi matkami pracuję, w ramach fundacji Pomocna Dłoń. I stworzyliśmy coś takiego co daje nadzieję tym matkom, że zabezpieczyć można los swoich dzieci. Ale dlaczego nikt tego nie naśladuje? Myśmy to zrobili w czynie społecznym. Dlaczego państwo tego nie robi? W każdej dzielnicy powinien być taki dom, warszawskiej, a tu nic. Jedna jedyna inicjatywa, z której się w ogóle nikt nawet… Uważa, że niech sobie dalej też wszyscy sami załatwiają takie rzeczy.

Jakie są pani inne postulaty, jeżeli chodzi o Warszawę? Co pani chce zrobić, zmienić w Warszawie?

Panie redaktorze, ja mam pięć praw dla Warszawy. Gdyby to się udało zrealizować, jednocześnie nasączyć realizację tych zadań tą właśnie zmianą relacji władza-obywatel. To byłaby diametralna różnica. Mianowicie: pierwsze to mieszkalnictwo. A więc dostępne, również dla ludzi biednych, z niskimi czynszami, z niskimi opłatami, mieszkalnictwo specjalistyczne dla osób starszych, niepełnosprawnych. Następnie komunikacja, czyli zlikwidowanie nadmiernej ilości samochodów. My mamy w Warszawie, mało kto o tym wie, trzy razy więcej samochodów niż Berlin.

No dobrze, ale jak pani chce zlikwidować ten ruch w Warszawie. Nie wpuszczać samochodów do stolicy?

Nie, zlikwidować coś co ogranicza obywateli, czyli opłaty za komunikację miejską. Przecież to…

Czyli bezpłatna komunikacja?

Oczywiście to ma natychmiast przełożenie, okazuje się, badania na to wskazują…

Stać na to Warszawę?

No jakżeż nie stać? To stać nas na umieranie z powodu smogu, z powodu stania w korkach, a nie stać na takie rzeczy?

Myślę, że wielu warszawiaków ten postulat może się spodobać.

Ale dobrze, że pan zapytał o to, czy nas stać. Panie redaktorze, są niesamowite rezerwy, które są niewykorzystywane. Mianowicie partnerstwo publiczno-prywatne. Niektórzy myślą, że to jest z czasów dawno minionych. Nic podobnego, to na całym świecie dzięki włączeniu inicjatyw władzy, tak zwanej, samorządowej czy rządowej do współpracy z inicjatywami indywidualnymi, inwestorami indywidualnymi, się fantastycznie rozwiązuje problemy mieszkaniowe i wszystkie inne.

Bezpłatna komunikacja miejska. Co więcej?

Następnie, panie redaktorze, gospodarka wolna od tych niesamowitych barier. Od tego krzywdzenia… Jak tylko drgnie w ludziach przedsiębiorczość, to zjawia się urzędnik, który go tłamsi, podwyższa mu czynsz niepotrzebnie. Po czym przekazuję ten lokal swoim kolesiom, albo w ogóle stoi pusty. No takie rzeczy są, które można bezinwestycyjnie, natychmiast usprawnić. Gospodarka, która doprowadzi do stanu kwitnącego również ludzi uboższych, bo będzie… będą fundusze na wspieranie ich, na dawanie im tej wędki.

A co dotychczas ta Warszawa była Warszawą kolesi?

No przecież jak najbardziej. No przecież niech pan… Która organizacja pozarządowa mogła uzyskać chociaż jedną złotóweczkę, jeśli nie była w sztabie tych kolesi? No przecież wszyscy o tym wiedzą, prawda?

Patryk Jaki kandyduje, aby tę Warszawę kolesi i mafii roznieść.

Oczywiście, kolesi mają jeden i drugi…

Czyli Jaki też ma kolesi? Że jak Jaki zostanie prezydentem Warszawy to Warszawa też będzie Warszawą kolesi, tylko nowych kolesi?

Wie pan, panie redaktorze, nie wiem co będzie większym nieszczęściem. W każdym razie jeden i drugi to jest nieszczęście. Dlatego, że to jest po prostu… Żadnej zmiany, żadnej wrażliwości na sprawy społeczne. Ja bym chciała powiedzieć przykład reprywatyzacji. Przecież to taką krzywdę, jaką robi Jaki, nieświadomie, lokatorom, to nikt inny jeszcze nie zrobił. I to jeszcze pod płaszczykiem dobrodzieja, to jest największe zaskoczenie.

No ale na czym to polega?

Dlatego… Nawet wczoraj, u pani Olejnik, to szczycił się tym, że nie głosował przeciwko ustawie Hanny Gronkiewicz-Waltz, którą ona się też szczyci…

Dużej ustawie reprywatyzacyjnej…

Tak… Która to ustawa krzywdzi nieprawdopodobnie również lokatorów. Bo tam mimo takiej afery nadal nie dostrzegają na czym polega ochrona lokatorów. Ani odrobinki tam nie ma serca dla lokatorów w tej ustawie. A on się szczyci, że nie był przeciw. Powinien być przeciw. Teraz panie redaktorze kolejny punkt…

Ale dlaczego Patryk Jaki krzywdzi lokatorów?

No bo właśnie dlatego, że ani w jego ustawie, ani w tej ustawie, której powinien być przeciw, a u Olejnik był dumny, że nie był przeciw, bo nawet nie wie o co chodzi widać… Uchowaj Boże, naprawdę najbardziej nas krzywdzą ci, którzy nie wiedzą o co chodzi. Nie ma ochrony lokatorów. Ochrona lokatorów powinna polegać na tym, że w każdym przypadku, jak dochodzi do zwrotu nieruchomości lokator dostaje prawo wyboru: albo czy ma lokal zamienny równorzędny, więc nie jakieś tam 5 metrów na osobę, albo otrzyma pomoc z miasta, żeby nadal zachował status najemcy komunalnego, czyli te same stawki płacił co najemca komunalny, i tak dalej. Takie proste rzeczy, dlaczego nie można dotrzeć do ludzi. Ja musiałam klęknąć, walnąć na kolana wstać z tych kolan i nadal nic nie zrozumiał. Nadal dzisiaj to samo mówi.

No ale nie ma pani wrażenia, że pani postulat, pani komunikat nie dotarł do społeczeństwa? Tylko ludzie widzieli, że przyszła pani, która była wcześniej szerzej nieznana, klęknęła i to klęknięcie, powstanie z kolan zrobiło wrażenie? Nic poza tym.

Ale, panie redaktorze, właśnie pana inicjatywa, wyjaśnienia tego, co to znaczyło, prawda? Bo już fakt, że społeczeństwo się ocknęło, zaczęło się zastanawiać o co tu chodzi, prawda? I tylko dzięki takim dziennikarzom jak pan…

Właśnie tylko zobaczyli happening, zabawny happening. Przyszła pani, klęknęła, wstała, rozłożyła ręce, ale show. Nic więcej.

Ale gdyby nie pan, rzeczywiście byłby z tym kłopot. Tak samo jak mnie dziennikarze pytają co to znaczy, że ja powiedziałam „brawo Jaki”. Co to w ogóle znaczy? Ludzie też się zastanawiali. I tylko właśnie dzięki panu, dzięki panu, że pan o to pyta i inni dziennikarze, można ludziom wyjaśnić. To nie chodziło o „brawo Jaki”, tylko chodziło o to, że w pewnym momencie zaatakowali go wszyscy. A człowieka atakowanego zawsze trzeba, mimo wszystko, bronić. Bo on nagle się staje słabszy, chociaż jest wielkim ministrem, prawda? A on nie pozwala, żeby bronił adwokat sędziego, bo uważa sędzia niech się sam operuje, jak chirurg, niech sobie sam brzuch tnie… I w tym momencie na przerwie powiedziałam: Panie ministrze, teraz pan wie co to znaczy obrońca. Nie będzie pan zabraniał sędziemu pójścia na przesłuchanie z obrońcą.

Ma pani więcej postulatów dla Warszawy?

Najważniejszy postulat, panie redaktorze, który jest troszeczkę może kontrowersyjny dla ludzi, niezrozumiały, to są te godne odszkodowania za krzywdy i straty wojenne. Ten cierń, ta krew zadana w czasie wojny Warszawie i warszawiakom, ona nadal broczy…

Czyli podoba się pani inicjatywa Arkadiusza Mularczyka?

Nie tylko mi się podoba, ja już wniosłam pierwszy pozew przeciwko RFN, wspólnie z panem (Stefanem) Hamburą i wspólnie z moim mężem, radcą prawnym, Jerzym Krzekotowskim. Chodzi o to, żeby nie gadać, tylko robić, jak to Niemcy mówią gedacht und gemacht, powiedziane i zrobione. Ale to nie znaczy, że mamy w sądach dochodzić. Tylko pomóc w myśleniu. Pan Kaczyński z panią kanclerz Merkel powinni usiąść do stołu i czym prędzej spokojnie wynegocjować. Bo naród polski i naród niemiecki jest gotowy do pojednania…

To pan premier Morawiecki, nie Jarosław Kaczyński.

No Morawiecki, ale to wiadomo jak to wygląda, panie redaktorze…

Jak to wygląda?

No pan redaktor przecież doskonale… W „Rzeczpospolitej” to wszystko wiadomo, prawda? Pozdrawiam obydwu zresztą panów, niech działają w tym kierunku. Żeby rzeczywiście dla Niemców, ja mam tam wielu przyjaciół, to byłoby naprawdę nieznaczącym drobiazgiem pomóc Polakom, którzy nadal głodują, pomóc też tym cierpiącym niedostatek i niedolę powstańcom warszawskim. Ja zapewniam im wszystkim do domu całodzienne wyżywienie.

Pani Krystyno, jeżeli pani nie uda się zostać prezydentem Warszawy, to kogo pani poprze w drugiej turze, jeżeli do niej dojdzie? Jeżeli wszedłby Jaki i Trzaskowski?

Ja się… Zapytam się o to ludzi. U mnie zawsze o wszystkim będą decydowali warszawiacy. Warszawiacy rządzą. Będę się z nimi spotykała co tydzień, na otwartych spotkaniach, z moim osobistym udziałem, żeby jak się coś, nie daj Boże by źle działo w Warszawie, żebym od razu, bez pośredników, mogła się dowiedzieć o ich problemach, o ich troskach. Będę z nimi na co dzień. Mnie po prostu… Ja się nie obawiam spotkań z ludźmi. Ja kocham ludzi, ja lubię pytania od ludzi. Bo w pytaniach jest ogromna mądrość.

Ale tej popularności, no pani… oprócz… po ostatniej debacie może troszkę większa jest, ale tego poparcia też nie ma pani za dużego. Chociaż dobija pani do kandydata PSL-u…

Ale, panie redaktorze, Warszawa się podnosi dopiero z kolan. Wstańmy z kolan kochani. Nie dajmy się z powrotem na te kolana… bo bez przerwy nas będą próbowali… każdego z nas. Nawet minister jest kładziony na kolana, no, przez Nowogrodzką, jak pan wie.

Jacek Nizinkiewicz: Dzień dobry, Jacek Nizinkiewicz, #RZECZoPOLITYCE. Moim i państwa gościem jest pani doktor Krystyna Krzekotowska, kandydatka Światowego Kongresu Polaków, kandydatka na prezydenta Warszawy. Dzień dobry pani doktor.

Krystyna Krzekotowska: Dzień dobry, dzień dobry państwu.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jacek Kucharczyk: Nie spodziewałem się na listach KO Hanny Gronkiewicz-Waltz
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki