No ale na czym to polega?
Dlatego… Nawet wczoraj, u pani Olejnik, to szczycił się tym, że nie głosował przeciwko ustawie Hanny Gronkiewicz-Waltz, którą ona się też szczyci…
Dużej ustawie reprywatyzacyjnej…
Tak… Która to ustawa krzywdzi nieprawdopodobnie również lokatorów. Bo tam mimo takiej afery nadal nie dostrzegają na czym polega ochrona lokatorów. Ani odrobinki tam nie ma serca dla lokatorów w tej ustawie. A on się szczyci, że nie był przeciw. Powinien być przeciw. Teraz panie redaktorze kolejny punkt…
Ale dlaczego Patryk Jaki krzywdzi lokatorów?
No bo właśnie dlatego, że ani w jego ustawie, ani w tej ustawie, której powinien być przeciw, a u Olejnik był dumny, że nie był przeciw, bo nawet nie wie o co chodzi widać… Uchowaj Boże, naprawdę najbardziej nas krzywdzą ci, którzy nie wiedzą o co chodzi. Nie ma ochrony lokatorów. Ochrona lokatorów powinna polegać na tym, że w każdym przypadku, jak dochodzi do zwrotu nieruchomości lokator dostaje prawo wyboru: albo czy ma lokal zamienny równorzędny, więc nie jakieś tam 5 metrów na osobę, albo otrzyma pomoc z miasta, żeby nadal zachował status najemcy komunalnego, czyli te same stawki płacił co najemca komunalny, i tak dalej. Takie proste rzeczy, dlaczego nie można dotrzeć do ludzi. Ja musiałam klęknąć, walnąć na kolana wstać z tych kolan i nadal nic nie zrozumiał. Nadal dzisiaj to samo mówi.
No ale nie ma pani wrażenia, że pani postulat, pani komunikat nie dotarł do społeczeństwa? Tylko ludzie widzieli, że przyszła pani, która była wcześniej szerzej nieznana, klęknęła i to klęknięcie, powstanie z kolan zrobiło wrażenie? Nic poza tym.
Ale, panie redaktorze, właśnie pana inicjatywa, wyjaśnienia tego, co to znaczyło, prawda? Bo już fakt, że społeczeństwo się ocknęło, zaczęło się zastanawiać o co tu chodzi, prawda? I tylko dzięki takim dziennikarzom jak pan…
Właśnie tylko zobaczyli happening, zabawny happening. Przyszła pani, klęknęła, wstała, rozłożyła ręce, ale show. Nic więcej.
Ale gdyby nie pan, rzeczywiście byłby z tym kłopot. Tak samo jak mnie dziennikarze pytają co to znaczy, że ja powiedziałam „brawo Jaki”. Co to w ogóle znaczy? Ludzie też się zastanawiali. I tylko właśnie dzięki panu, dzięki panu, że pan o to pyta i inni dziennikarze, można ludziom wyjaśnić. To nie chodziło o „brawo Jaki”, tylko chodziło o to, że w pewnym momencie zaatakowali go wszyscy. A człowieka atakowanego zawsze trzeba, mimo wszystko, bronić. Bo on nagle się staje słabszy, chociaż jest wielkim ministrem, prawda? A on nie pozwala, żeby bronił adwokat sędziego, bo uważa sędzia niech się sam operuje, jak chirurg, niech sobie sam brzuch tnie… I w tym momencie na przerwie powiedziałam: Panie ministrze, teraz pan wie co to znaczy obrońca. Nie będzie pan zabraniał sędziemu pójścia na przesłuchanie z obrońcą.
Ma pani więcej postulatów dla Warszawy?
Najważniejszy postulat, panie redaktorze, który jest troszeczkę może kontrowersyjny dla ludzi, niezrozumiały, to są te godne odszkodowania za krzywdy i straty wojenne. Ten cierń, ta krew zadana w czasie wojny Warszawie i warszawiakom, ona nadal broczy…
Czyli podoba się pani inicjatywa Arkadiusza Mularczyka?
Nie tylko mi się podoba, ja już wniosłam pierwszy pozew przeciwko RFN, wspólnie z panem (Stefanem) Hamburą i wspólnie z moim mężem, radcą prawnym, Jerzym Krzekotowskim. Chodzi o to, żeby nie gadać, tylko robić, jak to Niemcy mówią gedacht und gemacht, powiedziane i zrobione. Ale to nie znaczy, że mamy w sądach dochodzić. Tylko pomóc w myśleniu. Pan Kaczyński z panią kanclerz Merkel powinni usiąść do stołu i czym prędzej spokojnie wynegocjować. Bo naród polski i naród niemiecki jest gotowy do pojednania…
To pan premier Morawiecki, nie Jarosław Kaczyński.
No Morawiecki, ale to wiadomo jak to wygląda, panie redaktorze…
Jak to wygląda?
No pan redaktor przecież doskonale… W „Rzeczpospolitej” to wszystko wiadomo, prawda? Pozdrawiam obydwu zresztą panów, niech działają w tym kierunku. Żeby rzeczywiście dla Niemców, ja mam tam wielu przyjaciół, to byłoby naprawdę nieznaczącym drobiazgiem pomóc Polakom, którzy nadal głodują, pomóc też tym cierpiącym niedostatek i niedolę powstańcom warszawskim. Ja zapewniam im wszystkim do domu całodzienne wyżywienie.
Pani Krystyno, jeżeli pani nie uda się zostać prezydentem Warszawy, to kogo pani poprze w drugiej turze, jeżeli do niej dojdzie? Jeżeli wszedłby Jaki i Trzaskowski?
Ja się… Zapytam się o to ludzi. U mnie zawsze o wszystkim będą decydowali warszawiacy. Warszawiacy rządzą. Będę się z nimi spotykała co tydzień, na otwartych spotkaniach, z moim osobistym udziałem, żeby jak się coś, nie daj Boże by źle działo w Warszawie, żebym od razu, bez pośredników, mogła się dowiedzieć o ich problemach, o ich troskach. Będę z nimi na co dzień. Mnie po prostu… Ja się nie obawiam spotkań z ludźmi. Ja kocham ludzi, ja lubię pytania od ludzi. Bo w pytaniach jest ogromna mądrość.
Ale tej popularności, no pani… oprócz… po ostatniej debacie może troszkę większa jest, ale tego poparcia też nie ma pani za dużego. Chociaż dobija pani do kandydata PSL-u…
Ale, panie redaktorze, Warszawa się podnosi dopiero z kolan. Wstańmy z kolan kochani. Nie dajmy się z powrotem na te kolana… bo bez przerwy nas będą próbowali… każdego z nas. Nawet minister jest kładziony na kolana, no, przez Nowogrodzką, jak pan wie.